"W piątym stuleciu po narodzinach Chrystusa Brytania jest na skraju przepaści. Nikną ślady rzymskiej cywilizacji, pogańscy bogowie ustępują przed zalewem chrześcijaństwa, a na rubieżach grasują Saksonowie. Skłócone królestwa Brytanii, którym przewodzi Uther, z trudem jednoczą się do walki z najeźdźcą.
Niestety, Uther starzeje się, a jego następcą nie jest potężny przywódca, lecz chłopiec urodzony w mroźną zimową noc.
Tylko Artur - żołnierz, mąż stanu, podopieczny Merlina, nieślubny syn Uthera - może objąć tron i zjednoczyć poróżnione królestwa.
"Zimowy monarcha" to wspaniała opowieść o polityce i wojnie toczonej w kraju, gdzie religia rywalizuje z magią w walce o dusze ludzi."
Niestety, Uther starzeje się, a jego następcą nie jest potężny przywódca, lecz chłopiec urodzony w mroźną zimową noc.
Tylko Artur - żołnierz, mąż stanu, podopieczny Merlina, nieślubny syn Uthera - może objąć tron i zjednoczyć poróżnione królestwa.
"Zimowy monarcha" to wspaniała opowieść o polityce i wojnie toczonej w kraju, gdzie religia rywalizuje z magią w walce o dusze ludzi."
Tekst z okładki

Tytuł: Zimowy monarcha
Tytuł oryginalny: The Winter King
Autor: Bernard Cornwell
Tłumaczenie: Jerzy Żebrowski
Ilość stron: 505
Wydawnictwo: Da Capo
Ocena: 9/10
Moja opinia
Bernard Cornwell, opierając się na zapiskach z kronik i innych historycznych źródeł, przedstawił nam Brytanię i wszystkie jej ówczesne problemy. Czerpiąc z legend Arturiańskich w swojej powieści zaprezentował takie postaci jak czarnoksiężnik Merlin, który nie był milutkim staruszkiem z bajek dla dzieci; Lencelot, niekoniecznie mężny, ale urokliwy i przystojny król; Ginewra, Morgana i całą plejadę innych bohaterów z Arturem na czele, oczywiście...
Codziennością w tym świecie pochłoniętym wojną jest mord, gwałt, zemsta. Jednak Derfel nigdy nie bierze udziału w tych najdrastyczniejszych aktach agresji. Pisze o nich, jednak bez szczegółowych opisów. Przedstawia nam jednak bardzo dokładnie przebiegi bitew czy uczt, w których często uczestniczy.
Tekst nie jest trudny, język może poplątać się jedynie na cudacznych nazwach miejsc, w których rozgrywa się akcja, czy na imionach niektórych bohaterów. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Nie ma mowy o znudzeniu przydługimi opisami czy brakiem akcji. Zawsze coś się dzieje. Strony przerzuca się nawet nie zwracając na to uwagi, a czas płynie i płynie w takim tempie, że nawet nie jesteśmy w stanie powiedzieć kiedy upłynęło 15 minut, 30 czy godzina.
Postacie są barwne, wyraźne. Nie ma tu dwóch ludzi, którzy mieliby taki sam charakter lub zachowywaliby się podobnie. Każdy jest jedyny w swoim rodzaju. Bohaterami, którzy wysuwają się na pierwszy plan są oczywiście Artur, Ginewra, Lancelot i Merlin. Nic więc dziwnego, że są najczęściej wspominani, opisywani i stają się tematem do rozmów. W Zimowym Monarsze, który jest pierwszą częścią Trylogii Arturiańskiej, najczęściej występuję Artur. Nieco mniej jest Merlina i Ginewry, za to sir Lancelot pojawia się dopiero pod koniec książki, jednak od razu staje w pierwszym szeregu by błyszczeć jak bohater.
To, co z początku zawiodło mnie wkrótce uznałam za spory plus. Miałam nadzieję zapoznać się z tajemniczą Panią Jeziora, która panowała na wyspie Avalon i podarowała miecz Arturowi, byłam wielce ciekawa historii o dorastaniu Artura oraz o zdradzie Ginewry i Lancelota, chciałam poznać rycerzy Okrągłego Stołu, a tu lipa. Nie ma ani Pani Jeziora, ani osnutej mgłami tajemniczej wyspy. Nikt też nie wspomina słowem o Ellain, Pani na Schallot! Hańba! Jednak w powieści Bernarda Cornwella historia Artura, nieślubnego dziecka Wielkiego Króla Uthera, brzmi bardziej wiarygodnie. Nie jak baśń, lecz jak legenda, w której jest nieco więcej prawdy. Daje więcej wiary na to, że ktoś taki mógł istnieć i że coś takiego mogło się wydarzyć.
Jest to jedna z tych książek, które na długo zapamiętam i często będę wspominać. Bardzo, bardzo serdecznie polecam! :)
Polubiłam twórczość Cornwella i cała trylogia bardzo mi się podobała:))
OdpowiedzUsuńTym opisem na prawdę zachęcasz do przeczytania tej książki:)Do tego przykuła moje oko druga okładka..mam nadzieję że jak po nią sięgnę to również na długo będę ją pamiętać i myśleć o postaciach.
OdpowiedzUsuńkasandra_85 - mam nadzieję, że i mnie spodobają się następne części! :)
OdpowiedzUsuńMana - druga okładka pochodzi z nowego wydania, które chciałam sobie sprawić, jednak znalazłam książkę w bibliotece, więc zaniechałam chęci kupna. Niemniej bardzo przyciąga wzrok i to właśnie dzięki niej zwróciłam na nią uwagę.:) Życzę Ci żebyś przeczytała i spędziła z książką tak wspaniale chwile jak ja :)
nie mam pojęcia dlaczego, ale nie cierpię króla Artura. może nawet nie samego Artura, ale Ginewry i Lancelota (czuję, że może mieć z tym coś wspólnego film z Seanem Connery i Richardem Geer'em w rolach głównych, który widziałam przed laty, a fe!) więc trudno mi się przełamać i sięgnąć po cokolwiek opartego na tej historii. nie mniej jednak chętnie zapoznałabym się z tą książką, choćby po to aby pozbyć się tej niechęci do rycerzy Camelotu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!