poniedziałek, 12 grudnia 2011

"Światła września" - Carlos Ruiz Zafón

Moje drugie spotkanie z twórczością C. R. Zafóna wypadło, tak jak się tego spodziewałam, znakomicie. Światła września to książka, o której już od dawna słyszę same pochlebne opinie. Wypożyczyłam ją więc z biblioteki i dałam wciągnąć się w świat, który łączy ze sobą fikcję, fantazję oraz rzeczywistość.

Tytuł: Światła września
Tytuł oryginalny: Las luces de septiembre
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Tłumaczenie: Katarzyna Okraska, Carlos Marrodan Casas
Ilość stron: 256
Wydawnictwo: MUZA

Franca, lata 30. XX wieku. Simone Sauvelle, po stracie męża, wraz z dwójką swoich dzieci, przeprowadza się z Paryża na wybrzeże Normandii. Zatrudnia się w posiadłości Cravenmoore należącej do Lazarusa Janna, fabrykanta zabawek, jako ochmistrzyni. Wraz z tą posadą otrzymuje mały, biały, uroczy Domek na Cyplu, w którym zamieszkuje z Irene i Dorianem.

W ogromnym budynku, jakim jest posiadłość Cravenmoore, zamieszkuje jedynie Lazarus z małżonką i pracująca u nich jako kucharka i pomoc domowa 16-letnia Hannah. Dziewczynka szybko zaprzyjaźnia się z Irene, która jest w podobnym wieku. Razem spacerują po plaży, zwiedzają małe miasteczko, dzielą się najnowszymi wiadomościami z miasteczka i wspaniale się bawią. Hannah przedstawia Irene swojego kuzyna Ismaela i od tamtej pory Ci dwoje stają się nierozłączni. Coś sprawiło, że stali się sobie bardzo bliscy. W tym samym czasie Dorian zdążył odkryć swoją nową pasję, którą stała się kartografia (codziennie siadał między tymi samymi skałami na nabrzeżu i szkicował mapy okolicy), a Simone zaaklimatyzowała się w dworze i przywykła do dziwnych rozporządzeń Fabrykanta zabawek. Wszystko zaczynało się układać, coś więc musiało się wydarzyć, by przerwać tę sielankę...


Pewnej wietrznej nocy ze swojego małego kryształowego więzienia wydostał się Cień. Nie obeszło się bez ofiar, które niczego nieświadome, przyczyniły się do zguby swojej i innych. Ale głównie swojej. Cień, czyli uosobienie wszelkiego zła jego właściciela, pragnął tylko jednego - zemsty i wyrównania rachunków. Z kim i za co...?

Podczas gdy całe miasteczko opłakiwało nieszczęsną, pozbawioną życia dziewczynę, Cień grasował po okolicy. Niezbyt ostrożni Irene i Ismael poruszeni do głębi wypadkami ostatnich dni sami postanowili przyjrzeć się temu tajemniczemu zdarzeniu. Trop zaprowadził ich do Cravenmoore. Po cichutku, na paluszkach zakradli się do posiadłości dokładnie w czasie, w którym Lazarus wybrał się na nocną przechadzkę. Ich oczom ukazał się przedziwny i przerażający w nocnej scenerii korytarz po którego obu stronach stały całe zastępy mechanicznych zabawek, które zdawały się obserwować nieproszonych gości. Niepokój i panika dały się obojgu we znaki, ale strach zakradł się do ich serc dopiero podczas spotkania z Cieniem...

Jaki los spotka Irene i Ismaela szukających rozwiązania zagadki śmierci najlepszej przyjaciółki i ukochanej kuzynki? Do kogo należy Cień i dlaczego za wszelką cenę chce pozbyć się ludzi najbliższych Lazarusowi? Jaką w tym wszystkim rolę odgrywa on sam? Na te i wiele innych zaskakujących pytań znajdziecie odpowiedź czytając Światła września.

C. S. Zafón jak nikt potrafi łączyć ze sobą elementy fantastycznego świata, w którym króluje jedyna prawdziwa Królowa - Miłość, z elementami grozy, światem potworów i strachów, które trudno byłoby wyobrazić sobie bez jego pomocy. Świat stworzony przez niego jest niepowtarzalny i najzupełniej ekscytujący, tajemniczy, przyciągający i wciągający. Roztacza dookoła nas swoją aurę i pozwala nam poruszać się w niej.

Język, którym posługuje się autor jest przepiękny. Już sama forma zdań, niecodzienność używanych przez niego epitetów i lekkość z jaką posługuje się niektórymi przedziwnymi zwrotami zachwyca. Światła września czyta się szybko i przyjemnie. Akcja goni akcję, ciągle coś się dzieje. Mamy szansę poznać niektóre myśli bohaterów, ich opinie oraz oczywiście ich samych; historie z przeszłości, które odgrywają bardzo ważna rolę względem rozgrywających się wydarzeń i przyczyny zachowań kilku istotnych osób. Wszystko to zgrabnie spięte i wkomponowane tę niezwykłą historię.

Pochłonęłam tą książkę jednym tchem. Płakałam czytając ostatnie trzydzieści stron i płakałam kończąc lekturę, drugiej już, powieści Zafóna z jaką miałam do czynienia. Po przeczytaniu jej jeszcze bardziej jestem przekonana co do wspaniałości literatury tegoż autora. Znów przeniósł mnie we wspaniały świat, w którym miłość przezwycięża zło, strach i cierpienie. Dla mnie jednym ze znaków rozpoznawczych jego twórczości jest zakończenie "nie do końca szczęśliwe". Bo chociaż cieszymy się radością naszych bohaterów, którzy cało wyszli z opresji, to żal nam tych, którzy musieli się poświęcić dla dobra innych. Innym takim znakiem jest niewątpliwie nadawanie ważnych ról książkom. Książki te towarzyszą przez cały czas naszym bohaterom skrywając pewną nieodgadnioną tajemnicę...

Polecam bardzo gorąco. Na wrześniowe wieczory (i nie tylko wrześniowe :D ), dla młodszych i starszych, bo chociaż Światła Września to książka pisana z myślą dla młodzież, każdy znajdzie w niej coś ciekawego.

1 komentarz:

Jeśli udało Ci się znaleźć chwilkę czasu, po to, aby przeczytać powyższy tekst, proszę, znajdź drugą chwilkę, aby wyrazić swoją opinię na jego temat.
Dla mnie ważny jest KAŻDY komentarz, każda informacja o tym, że ktoś tu był, poznał moje myśli. I pozostawił po sobie ślad :)