Tytuł oryginalny: Intership, The
Reżyseria: Shawn Levy
W rolach głównych: Vince Vaughn, Owen Wilson
Premiera: 5.06.2013 (świat), 21.06.2013 (Polska)
Produkcja: USA
W ramach ostatnich dni roku szkolnego postanowiliśmy wybrać się do kina, zanim wszyscy rozjadą się na wakacje. Czemu padło na Stażystów? Ktoś oglądał zwiastun, jeszcze ktoś inny czytał opis fabuły... Do tego wszystkiego profil klasy przecież również zobowiązuje i, jak przystało na rasowych uczniów mat-fiz-infu, poszliśmy na film o Google. Przyznaję - dawno tak głośno się nie śmiałam w kinie!
Billy (Vince Vaughn) i Nick (Owen Wilson) to dwaj kumple, którzy od lat pracują razem sprzedając zegarki. Technika poszła jednak do przodu, komórki zastąpiły tradycyjne czasomierze i firma została zamknięta. Dwaj bezrobotni panowie "po czterdziestce" nie widzą dla siebie perspektyw, gdy nagle jeden z nich znajduje informację o letnim stażu w Google. A w zasadzie o rozmowie kwalifikacyjnej na staż... Nie mając nic do stracenia Billy i Nick postanawiają spróbować swoich sił i odpowiadają na ogłoszenie. Tak dostają się do świata, którego nie rozumieją, poznają i współpracują z ludźmi, którzy mogliby być ich dziećmi, a na dodatek czują się totalnie zagubieni! Nie trwa to jednak długo, bo mimo różnicy wieku i zainteresowań Billy i Nick wraz z Nehą, Stuartem, Yo-Yo i Lyle'm tworzą niesamowity zespół i odnajdują się w tym zagmatwanym świecie Google'a. Czy mając na pokładzie czwórkę zorientowanych w nowinkach technologicznych i postępach techniki dzieciaków oraz dwójkę "staruszków", którzy nie potrafią obsługiwać poczty e-mail można konkurować o zatrudnienie z grupami złożonymi z sześciu mózgów? Pewnie, że tak!
Zgodnie z oczekiwaniami film Stażyści okazał się świetną komedią! Było tu zawartych kilka dobrych rad na przyszłość i złote myśli głównych bohaterów oraz przesłanie głoszące "uwierz w siebie", "w grupie raźniej" i "zawsze jest czas by coś zmienić". Na szczęście było to tak sprawnie wplecione w fabułę, że przyjmowałam wszystko bez mrugnięcia okiem, jak część większej całości - bardzo zabawnej z resztą. Bo kto by się nie uśmiał widząc dwóch dorosłych facetów pośród tłumu studentów, do tego wszyscy siedzą w kolorowych czapeczkach z wiatraczkami! Billy i Nick wszystko robią na opak, używają porównań, których nikt nie rozumie, a do tego zupełnie nie rozumieją co się wokół nich dzieję. Oto najlepszy przykład: w ramach żartu koledzy z grupy kazali im poszukać profesora Charles'a Xavier'a, który rzekomo napisał kod do programu, w którym mieli znaleźć błąd. Dokładnie im go opisali i... nie spodziewali się, że "staruszkowie" wezmą to na serio i rzeczywiście znajdą kogoś kto odpowiadałby ich charakterystyce. W filmie jest cała masa zabawnych sytuacji, żarcików i nieporozumień. Oglądając Stażystów nie ma opcji żeby się nie zaśmiać lub chociaż raz nie złapać za głowę i krzyknąć: ja też tak chcę! Trzeba zobaczyć, żeby to poczuć!
Oprócz na prawdę świetnej fabuły i dobrego humoru film ma wiele innych atutów. Jednym z nich zdecydowanie jest obsada. Jak zwykle fantastyczny w rolach komediowych Owen Wilson i równie zabawny, dający się lubić Vince Vaughn stanowili przed kamerami świetny duet. Do tego młodzi, pełni energii oraz wdzięku Tiya Sircar, Josh Brener, Dylan O'Brien i Tobit Raphael, którzy tworzyli zgrany i pełen indywidualizmu zespół. Po prostu tej grupy nie dało się nie polubić! Stażysta powala również na kolana ścieżką dźwiękową. Może "powala na kolana" to niezbyt trafne określenie dla głośnej, wręcz imprezowej muzyki, ale w połączeniu z filmem daje niesamowitego kopa i wzmacnia przekaz. Jest kolejnym elementem, który daje odbiorcy pozytywną energię i wiele uśmiechu! Przy okazji trzeba też dodać, że film jest jedną wielką reklamą Google - nie pojawiają się w nim żadne inne produkty (no może oprócz wspominanego Instagrama i Facebooka), ale to sprawia, że jest bardziej "googlowaty".
Z całego serca polecam, bo Stażyści to bardzo zabawna i "na czasie" komedia. Zdecydowanie nie można się nudzić oglądając ten film! Czas ruszyć się do kin!
W ramach ostatnich dni roku szkolnego postanowiliśmy wybrać się do kina, zanim wszyscy rozjadą się na wakacje. Czemu padło na Stażystów? Ktoś oglądał zwiastun, jeszcze ktoś inny czytał opis fabuły... Do tego wszystkiego profil klasy przecież również zobowiązuje i, jak przystało na rasowych uczniów mat-fiz-infu, poszliśmy na film o Google. Przyznaję - dawno tak głośno się nie śmiałam w kinie!
Billy (Vince Vaughn) i Nick (Owen Wilson) to dwaj kumple, którzy od lat pracują razem sprzedając zegarki. Technika poszła jednak do przodu, komórki zastąpiły tradycyjne czasomierze i firma została zamknięta. Dwaj bezrobotni panowie "po czterdziestce" nie widzą dla siebie perspektyw, gdy nagle jeden z nich znajduje informację o letnim stażu w Google. A w zasadzie o rozmowie kwalifikacyjnej na staż... Nie mając nic do stracenia Billy i Nick postanawiają spróbować swoich sił i odpowiadają na ogłoszenie. Tak dostają się do świata, którego nie rozumieją, poznają i współpracują z ludźmi, którzy mogliby być ich dziećmi, a na dodatek czują się totalnie zagubieni! Nie trwa to jednak długo, bo mimo różnicy wieku i zainteresowań Billy i Nick wraz z Nehą, Stuartem, Yo-Yo i Lyle'm tworzą niesamowity zespół i odnajdują się w tym zagmatwanym świecie Google'a. Czy mając na pokładzie czwórkę zorientowanych w nowinkach technologicznych i postępach techniki dzieciaków oraz dwójkę "staruszków", którzy nie potrafią obsługiwać poczty e-mail można konkurować o zatrudnienie z grupami złożonymi z sześciu mózgów? Pewnie, że tak!
Zgodnie z oczekiwaniami film Stażyści okazał się świetną komedią! Było tu zawartych kilka dobrych rad na przyszłość i złote myśli głównych bohaterów oraz przesłanie głoszące "uwierz w siebie", "w grupie raźniej" i "zawsze jest czas by coś zmienić". Na szczęście było to tak sprawnie wplecione w fabułę, że przyjmowałam wszystko bez mrugnięcia okiem, jak część większej całości - bardzo zabawnej z resztą. Bo kto by się nie uśmiał widząc dwóch dorosłych facetów pośród tłumu studentów, do tego wszyscy siedzą w kolorowych czapeczkach z wiatraczkami! Billy i Nick wszystko robią na opak, używają porównań, których nikt nie rozumie, a do tego zupełnie nie rozumieją co się wokół nich dzieję. Oto najlepszy przykład: w ramach żartu koledzy z grupy kazali im poszukać profesora Charles'a Xavier'a, który rzekomo napisał kod do programu, w którym mieli znaleźć błąd. Dokładnie im go opisali i... nie spodziewali się, że "staruszkowie" wezmą to na serio i rzeczywiście znajdą kogoś kto odpowiadałby ich charakterystyce. W filmie jest cała masa zabawnych sytuacji, żarcików i nieporozumień. Oglądając Stażystów nie ma opcji żeby się nie zaśmiać lub chociaż raz nie złapać za głowę i krzyknąć: ja też tak chcę! Trzeba zobaczyć, żeby to poczuć!
Oprócz na prawdę świetnej fabuły i dobrego humoru film ma wiele innych atutów. Jednym z nich zdecydowanie jest obsada. Jak zwykle fantastyczny w rolach komediowych Owen Wilson i równie zabawny, dający się lubić Vince Vaughn stanowili przed kamerami świetny duet. Do tego młodzi, pełni energii oraz wdzięku Tiya Sircar, Josh Brener, Dylan O'Brien i Tobit Raphael, którzy tworzyli zgrany i pełen indywidualizmu zespół. Po prostu tej grupy nie dało się nie polubić! Stażysta powala również na kolana ścieżką dźwiękową. Może "powala na kolana" to niezbyt trafne określenie dla głośnej, wręcz imprezowej muzyki, ale w połączeniu z filmem daje niesamowitego kopa i wzmacnia przekaz. Jest kolejnym elementem, który daje odbiorcy pozytywną energię i wiele uśmiechu! Przy okazji trzeba też dodać, że film jest jedną wielką reklamą Google - nie pojawiają się w nim żadne inne produkty (no może oprócz wspominanego Instagrama i Facebooka), ale to sprawia, że jest bardziej "googlowaty".
Z całego serca polecam, bo Stażyści to bardzo zabawna i "na czasie" komedia. Zdecydowanie nie można się nudzić oglądając ten film! Czas ruszyć się do kin!
Z mila checia obejrze, lubie sie czasmai posmiac :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią obejrzę. Lubię komedie.
OdpowiedzUsuńOstatnio byłam w kinie na tym filmie i przyznam, że był nawet fajny. Lubię Owena Wilsona i Vince'a Vaughna, ale spodziewałam się, że w filmie będzie coś więcej z komedii. Trochę się pod tym względem zawiodłam, bo spodziewałam się tutaj czegoś więcej. Tak czy siak miło mi się oglądało o firmie Google. Zastanawiam się tylko czy w rzeczywistości wygląda ona tak samo jak na filmie :)
OdpowiedzUsuń