Tytuł: Księżniczka z lodu
Tytuł oryginalny: Isprinsessan
Autor: Camilla Läckberg
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Ilość stron: 424
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ocena: 8/10 znakomita
Od miesiąca tkwiłam w historii Łęckiej i Wokulskiego. Chociaż jest na prawdę ciekawa i zachwycająca nie potrafię się zmusić do ponownego otworzenia jej i czytania. W końcu przyszedł przełom w czytelniczej pustyni i sięgnęłam po Księżniczkę z lodu, którą dostałam z okazji Dnia Dziecka. I oto efekt - 424 strony w niecałe 36 godzin, a przecież w międzyczasie robiłam tyle różnych rzeczy...
Erica Falc niedawno straciła rodziców, jej siostra uwikłała się w patologiczne małżeństwo, a do tego wszystkiego jak grom z jasnego nieba spadła na nią wiadomość o śmierci Alex, z którą przyjaźniła się w dzieciństwie. W spokojnym nadmorskim miasteczku Fjällbacka takie rzeczy nie zdarzają się często, a zazwyczaj - wcale. Właśnie dlatego o niczym innym nie mówiło się w okolicy. Alex została znaleziona martwa we własnej wannie, ale od samego początku jej najbliżsi nie chcieli uwierzyć w to, że mogła popełnić samobójstwo. Erica, która jako dawna przyjaciółka i pisarka, została poproszona o napisanie wspomnień o Alex, zaangażowała się całym sercem w wyjaśnienie zagadki, która spędzała sen z powiek wielu mieszkańcom miasteczka. Wspólnie z policjantem i znajomym z lat młodzieńczych, Patrikiem Hedströmem, Erica próbuje odkryć jaki związek miała śmierć Alex z zaginięciem, które miało miejsce 25 lat wcześniej, co zniknęło z szafki w pokoju zamordowanej i jaką rolę w tej sprawie odgrywa Anders, miejscowy malarz - alkoholik.
Muszę przyznać, że książka byłą zdecydowanie rewelacyjna! Czytając Księżniczkę z lodu mogłam poznać nie tylko postaci stworzone przez autorkę, ale również malownicze miasteczko. Tym pierwszym należy się jednak zdecydowanie więcej uwagi - bohaterowie książki są jak prawdziwi. Mają swój indywidualny charakter, który poznajemy nie tylko dzięki bezpośredniemu opisowi, ale również zachowaniu, wypowiedziom i nawykom. Język jest łatwy i przyjemny. Samo wydanie również ułatwia czytanie - duża czcionka, lekka książka.
Czytając nie mogłam oprzeć się pokusie i wspólnie z Ericą i Patrikiem rozwiązywałam tę tajemniczą zagadkę. Miałam kilka spostrzeżeń, które okazały się słuszne, ale zdecydowanie pomyliłam się co do najważniejszej rzeczy w tej historii. Tak już bywa - może potrzeba mi trochę praktyki i zostanę detektywem? :) Teraz z niecierpliwością czekam na moment, w którym sięgnę po kolejną książkę pióra Camilli Läckberg. Polecam na prawdę bardzo, bardzo mocno wszystkim fanom kryminałów oraz tym, którzy jeszcze nie trafili na tą odpowiednią książkę, z którą mogliby zacząć przygodę z tym gatunkiem!
Mam od dawna ochotę na książki tej autorki, gdyż recenzje jej publikajci bardzo zachęcają.
OdpowiedzUsuńMój pierwszy kryminał! Świetna książka :)
OdpowiedzUsuńJa jestem właśnie po lekturze "Syrenki" i już sobie zapisałam tytuły całej serii koniecznie muszę się z nią zapoznać. "Księżniczka..." również po twojej recenzji by mi się spodobała. Coś mi się wydaje że obok kryminałów Lackberg ciężko przejść obojętnie :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie można ich ominąć szerokim łukiem! Mają w sobie coś :) Ja też będę musiała rozejrzeć się za całą serią, bo już nie mogę się doczekać, co jeszcze autorka ma do zaproponowania!
Usuń