czwartek, 24 maja 2012

"Kod Altmana" - Robert Ludlum

Seria: Tajne Archiwa
Tytuł: Kod Altmana
Tytuł oryginalny: The Altman Code
Autor: Robert Ludlum
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Ilość stron: 382
Wydawnictwo: Amber
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Za mną kolejna wspaniała i pełna przygód powieść. Ostatnie kilka dni spędziłam z mistrzem sensacji i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwa. Były to dni, a właściwie wieczory, pełne emocji i oczekiwania. Panie i Panowie, oto przed Wami książka, która zafundowała mi ciekawie spędzony czas! Kod Altmana.

Po raz kolejny mamy przyjemność śledzić losy pułkownika Jona Smith'a, naukowca i lekarza pracującego na co dzień w Wojskowym Instytucie Chorób Zakaźnych, który jest również agentem Tajnej Jedynki - organizacji wywiadowczej znanej nielicznym, podlegającej wyłącznie prezydentowi. Tym razem Smith, będąc na konferencji na Tajwanie, otrzymuje zadanie proste i łatwe do realizacji. Ma się spotkać z pośrednikiem, odebrać od niego i przekazać dalej pewną przesyłkę. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem. Jon udaje się do Chin by odszukać kopie dokumentu, który jest tak ważny dla losów Ameryki, Chin i wszystkich ich sojuszników. Tymczasem "Cesarzowa", ogromny statek handlowy, wypłynął z portu i zmierza w kierunku Zatoki Perskiej, gdzie nic już nie powstrzyma go przed rozładunkiem... Czy wiezie to, co zapisane jest w oficjalnych dokumentach, czy może jednak nie? Pułkownik Smith musi znaleźć dowody wskazujące na przekręt, który może doprowadzić do ponownego rozpoczęcia zimnej wojny lub działań zbrojnych między dwoma wielkimi mocarstwami. Czasu jest mało, a Chiny są ogromne. Dodatkowo Grupa Altmana i jej poplecznicy nie chcą, aby prawda ujrzała światło dzienne.

Jest to na prawdę świetna powieść. Ludlum jeszcze mnie nie zawiódł i wiem, że sięgając po książkę opatrzoną jego nazwiskiem czeka mnie miło spędzony czas. Tajemnice, intrygi, kłamstwa i zdrady przeplatają się nawzajem tworząc wielką sieć oszustw, które nie łatwo odróżnić od rzeczywistości. Kto pracuje dla kogo i czy można mu zaufać? Wspaniale skonstruowana fabula, wiele wątków, które wnoszą do historii coś ciekawego, dynamiczne tępo akcji. To wszystko sprawia, że Kod Altmana to powieść, którą czyta się szybko i przyjemnie. Czasem nawet łezka zakręci się w oku...

Język, którym posługuje się autor nie jest ani specjalistyczny, ani w jakikolwiek sposób przesadzony. Dokładnie taki, jakiego używamy na co dzień.

Bohaterowie zostali ożywieni przez Roberta Ludluma. Tchnął w nich życie i dał niesamowitą osobowość. Każdy z nich jest jedyny w swoim rodzaju, a mimo to nikt nie rzuca się w oczy i nie występuje przed szereg krzycząc "nade mną pracował najdłużej!". Tło akcji również zostało nakreślone z niezwykłą precyzją i dbałością o szczegóły, chociaż tak na prawdę miasto to miasto. Jednak to miało swojego własnego ducha. Klimat sprzyjający rozwojowi wypadków.

Zachęcam do przeczytania Kodu Altmana jak i innych powieści Ludluma. Jest to powieść dla każdego, kogo kręcą tajni agenci i misje specjalne oraz niesamowite przygody!

sobota, 19 maja 2012

"Gra Anioła" - Carlos Ruiz Zafón

Tytuł: Gra Anioła
Tytuł oryginalny: El Juego del Angel
Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodan Casas
Ilość stron: 604
Wydawnictwo: Muza
Ocena: 9/10 (rewelacyjna)

Pozostawiłam za sobą mroczną i pełną tajemnic Barcelonę. Zanim jednak opuściłam ją, razem z Davidem przeżyłam coś niesamowitego i przyprawiającego o dreszcze. Wrócę tam jeszcze na pewno czytając najnowszą książkę autora Cienia wiatru i Gry Anioła, ale na razie moja podróż kończy się. Magiczny świat książek, który porwał mnie na dobre, kryje przed nami nie jedną tajemnicę. Wielu z nich nie odkryjemy nigdy, ale może tą jedną...

"Książki mają duszę, duszę tych, którzy je piszą, tych, którzy je czytają i którzy o nich marzą..."

Młody, pełen życia i wielkich nadziei chłopak staje się autorem odcinkowej powieści rodem ze świata fantazji o mrocznym świecie, pełnym nadnaturalnych istot i wszechobecnej rozpusty. Jest to zarówno początek jego wspaniale zapowiadającej się kariery, jak i koniec dotychczasowego życia. Wkrótce po wielkim sukcesie, jaki odniosło Miasto przeklętych znajomi Davida zaczynają odwracać się od niego. Redakcyjni koledzy patrzą nań z niechęcią. Tylko jeden jedyny Pedro Vidal, człowiek, który opiekował się nim od dawna, pozostał by go wspierać. Chłopak dorasta, w tym czasie otrzymuje kolejną ofertę pracy, dla której poświęca się ponad możliwości. Pochłonięty obsesją pisania oraz chorobliwą miłością przyjmuje propozycję pracy od tajemniczego A.C., który obiecuje mu, że skończą się jego dotychczasowe problemy. W zamian za małą fortunę i coś jeszcze David ma napisać książkę jedyną w swoim rodzaju. Taką, która przeniknie do umysłów ludzi.

Na swojej drodze David spotyka wielu ludzi, ale niewielu przyjaciół. W miarę jak płynie jego życie zaczyna uświadamiać sobie co tak na prawdę liczy się dla niego i po co warto żyć. Dochodzi również do wniosku, że przyjęcie oferty Człowieka, który nosi wpiętego w klapę garnituru anioła, nie było dobrym pomysłem. Próbuje też rozwikłać zagadkę domu z wieżyczką, który stał się jego własnością. Tajemnica, którą owiany jest budynek, wiąże się z historią Davida w zaskakujący sposób...

"Wiara lub niewiara wypływa z lęku. Albo się wie, albo się nie wie."

Miłość, pasja, nadzieja, niewinność, zachłanność, nienawiść oraz strach przeplatają się w powieści Carlosa Ruiza Zafóna jak nitki pajęczyny. Delikatnie współgrają ze sobą, tworząc jedną całość - wspaniałą, pełną emocji historię. Język, którym autor posługuje się w książce jest piękny, kwiecisty i przyswajalny. Opisy miejsc są tak obrazowe, że można je zobaczyć bez najmniejszego problemu zamykając na chwilę oczy. Dłuższe wypowiedzi i przemyślenia nie nudzą, za to pozwalają na dyskusję i przyjęcie punktu widzenia przedstawianego nam w danej chwili. Czytelnik jest przez książkę pochłonięty od pierwszej do ostatniej strony. Nie może oderwać się od książki. Gubi się w barcelońskich uliczkach by razem z bohaterami przeżyć to co oni przeżyli, zobaczyć to, co oni zobaczyli i usłyszeć to, co i oni usłyszeli. Bez wątpienia jest to powieść rewelacyjna, pełna swego rodzaju magii z nutką mroku.

Polecam bardzo serdecznie, ponieważ książkę czyta się lekko i przyjemnie. Tomiszcze rzeczywiście nie jest lekkie, ale akcja, która rozgrywa się na ponad 600. stronach książki absorbuje naszą uwagę tak bardzo, że nawet nie jesteśmy w stanie zauważyć, kiedy przeczytaliśmy pierwsze dwadzieścia, sto, trzysta trzydzieści... stron. Ledwie się obejrzymy powieść będzie przeczytana, a my zadowoleni z tego, że mogliśmy przeczytać coś równie wspaniałego.

I na koniec cytat, który z racji mojego wieku spodobał mi się znacznie:

"Odkryłem, że siedemnastolatki mają tak niewyczerpane pokłady gadulstwa, że mózg zmusza je do wykorzystywania ich przynajmniej co pół minuty."

poniedziałek, 14 maja 2012

"Igrzyska Śmierci" | Film

Tytuł: Igrzyska Śmierci
Na podstawie: Igrzyska Śmierci
W rolach głównych: Jennifer Lawrence, Josh Hutcherson
Reżyseria: Gary Ross
Scenariusz: Billy Ray
Polska premiera: 23 marca 2012
Produkcja: USA



To już ostatni moment żeby wybrać się do kina na Igrzyska. Emitowany jest już od marca, więc są coraz mniejsze szanse na obejrzenia go na wielkim ekranie. Na prawdę warto poświęcić te dwie godziny - nie będzie czego żałować!

Zazwyczaj książka jest lepsza od filmu. Można nawet powiedzieć, że zawsze. Jednak niektóre filmowe adaptacje książek robią tak wielkie wrażenie, że aż zapiera w piersi dech. Jednym z takich filmów jest właśnie ekranizacja Igrzysk Śmierci. Film oglądałam z kuzynem, który książki nie czytał. Na samym początku był nastawiony sceptycznie: aż dwie godziny? Ale po seansie zgodnie stwierdziliśmy, że gdyby film był chociaż odrobinę krótszy straciłby coś na prawdę ważnego. Spodobał się i jemu i mi, chociaż na różny sposób. Ja cieszyłam się, że wspaniała powieść została utrwalona na filmie, on, że obejrzał na prawdę świetny film.

Akcja goniła tu akcję, nie było chwili wytchnienia (z resztą, czytając też nie dało się oderwać nawet na chwilę!). Filmowe kreacje Katniss i Peety oraz pozostałych bohaterów były wspaniałe. W pełni oddawały moje wyobrażenie o nich. Co do całej scenografii oraz wszystkich kostiumów - były po prostu oszałamiające! Tyle wzorów i kolorów na raz. Coś w sam raz dla Kapitolu! Może zmieniłabym to i owo, ale to są drobne, prawie niezauważalne szczegóły, które każdy wyobraża sobie inaczej.

Pomimo nastoletnich bohaterów i ich problemów film porusza wiele tematów trudnych. Nie jest to typowa młodzieżowa bajka, ale wzruszająca opowieść o prawdziwym cierpieniu i bezsensie niektórych działań. Także o bezwzględnym świecie, w którym trzeba robić wszystko na pokaz. Znajdzie się tu na pewno wiele więcej takich tematów.

Igrzyska Śmierci to wspaniała seria książek i wspaniały film. Mogłabym w nieskończoność czytać o przygodach Katniss. Dzięki magii kina wspaniała historia została przeniesiona z papieru na ekrany. Co prawda kilka postaci zostało pominiętych, kilka zdarzeń zastąpionych innymi, ale i tak uważam, że jest to jedna z lepszych ekranizacji. Nie można przejść koło tego filmu obojętnie! Polecam wszystkim fanom książki oraz tym, którzy jeszcze nie mieli okazji jej czytać.

-----------------------------------------------------------------------
Na zachętę zwiastun muzyczny:


Oraz opis z filmwebu:
Katniss pochodzi z Dwunastego Dystryktu, jednego z najbiedniejszych regionów w państwie Panem. Kiedy jej młodsza siostra zostaje wylosowana do udziału w Głodowych Igrzyskach, corocznym turnieju organizowanym przez bezwzględne władze, Katniss zgłasza się by zająć jej miejsce. Musi opuścić nie tylko rodzinę, której jest żywicielką, ale i Gale'a, który zdaje się być kimś więcej niż przyjacielem. Aby ich jeszcze zobaczyć, musi zwyciężyć w transmitowanych przez telewizję Igrzyskach. Przeżyć może tylko jeden uczestnik. Pochodzący z biednego dystryktu i nie szkoleni w walce Katniss i chłopak Peeta, w oczach widzow skazani są na porażkę. Igrzyska są jednak nieprzewidywalne. Między młodymi rodzi się uczucie, a odważna szesnastolatka rozpala w ludziach nadzieję na zmiany. Staje się symbolem buntu i walki z niesprawiedliwością. Jednak jeśli kiedykolwiek ma zobaczyć jeszcze rodzinny Dystrykt 12, musi dokonać rzeczy niemożliwych...

czwartek, 10 maja 2012

Top 10: ulubione animacje

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Tematy w każdy piątek pojawiają się na blogu Klaudyny.

Temat na ten tydzień to "ulubione animacje".

Dawno już nie robiłam żadnych rankingów i przyznam szczerze, ze i tym razem nie miałam takiego zamiaru, ale przypadkiem trafiłam na bloga, na którym "Top10" było najnowszym postem. Kiedy zobaczyłam tytuły Disney'owskich bajek postanowiłam wziąć się w garść i stworzyć własną listę. Mam tylko nadzieję, że zmieszczę się w 10 :D (Kolejność, standardowo, nie ma znaczenia.)


1. Bajki Disney'a (między innymi Król Lew, Tarzan, Mała Syrenka, Herkules, Pocahontas, Mulan, Anastazja, Piotruś Pan... i cała reszta!) - Bajki, z którymi mam najwięcej wspomnień to właśnie te produkcji Disney'a. Są wspaniałe! Ich fabuła oczarowuje, a piosenki same wchodzą do głowy. Cały czas chętnie do nich powracam.

2. Gumisie - "Zobacz sam, jak Gumisie skaczą tam i siam". Najwspanialsza dobranocka jaką oglądałam i przy której do tej pory potrafię śmiać się do rozpuku.

3. Odlotowe Agentki - Która dziewczyna nie chciała kiedyś zostać jedną z nich? Sam, Clover i Alex! Co prawda nigdy nie byłam (i nie będę) tak wielką miłośniczką zakupów jak one, ale o odrzutowym plecaku i innych gadżetach mogę pomarzyć...

4. Shrek- ogr, jego osioł i ich wspaniałe przygody. Jak ich nie uwielbiać?

5. Johny Bravo - ten zapatrzony z siebie egocentryk był po prostu zabawny. Śmieszył mnie wtedy i jeszcze bardziej śmieszy mnie teraz, kiedy sobie przypominam o jego nieudanych próbach podrywu.

6. Księżniczka Łabędzi - śliczna bajka, którą mogłabym oglądać na okrągło. Chyba wszystkim znana jest piosenka "Na dłużej niż na zawsze". Jest to jedna z tych piosenek, które zapadają tak głęboko w pamięć, że nie sposób o nich zapomnieć. Nawet umiem zagrać jej fragment :)

7. Tabaluga - jedna z mich ulubionych dobranocek (wiele ich nie było). Teraz, w liceum, sentyment do tej animacji wzrósł... :D

8. Atomówki - może niezbyt mądra bajka, ale ja bym chciała być stworzona ze "związku X" i ratować co dnia moje miasto przed cudacznymi potworami.

9. Król Szamanów - tylko dla chłopaków? A skąd! Co prawda nigdy nie oglądałabym tej bajki gdyby nie kuzyni, ale później to ja przypominałam im o naszym wieczornym seansie z Jo i jego drużyną.


10. Spiderman - i kolejna bajka, którą oglądałam wieczorami. Przygody Spidermana zawsze mnie fascynowały. A jaka byłam szczęśliwa kiedy rodzice pozwalali mi oglądać coś w telewizji po 20... :D


To by było na tyle. A teraz, po tych chwilach wspomnień chyba muszę obejrzeć którąś z tych bajek :)



wtorek, 8 maja 2012

N czy M? - Agata Christie

Tytuł: N czy M? 
Tytuł oryginalny: N or M?
Autor: Agata Christie
Tłumaczenie: Krystyna Tarnowska
Ilość stron: 188
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Dawno nie czytałam nic A. Christie i kiedy kilka dni temu całkiem przypadkiem znalazłam się w pobliżu księgarni, nie namyślając się długo weszłam i kupiłam pierwszą książkę, która wpadła mi w ręce. Oczywiście dobrze wiedziałam gdzie szukać, ale wybór powieści był całkowicie przypadkowy. I tym razem nie zawiodłam się i mile spędziłam dwa popołudnia na lekturze kryminału tej wspaniałej autorki!

Akcja rozgrywa się podczas II wojny światowej. Niemłode już małżeństwo Beresford zamieszkujące na stałe w Londynie wspomina służbę w wywiadzie podczas poprzedniej wojny. Niepocieszeni są faktem, że nikt już nie potrzebuje ich pomocy, że muszą bezczynnie siedzieć i patrzeć. Pewnego dnia niespodziewaną wizytę składa im przedstawiciel tajnych brytyjskich służb i powołując się na starego zwierzchnika proponuje Tomaszowi zatrudnienie. Pozornie nic ciekawego - papierkowa robota gdzieś w Szkocji. Dopiero gdy Tuppence opuszcza pokój wyjawia prawdziwy cel swojej wizyty.

Tomasz wybiera się do niewielkiego miasteczka Leahampton, gdzie urywa się trop, za którym szedł zamordowany niedawno as brytyjskiego wywiadu. Jego zadanie nie należy do najłatwiejszych, a wskazówek jest bardzo mało. Podobno w okolicy znajduje się centrum dowodzenia tak zwanej "Piątej Kolumny", wewnętrznej komórki wywiadowczej Hitlera. Jakże wielkie jest jego zdumienie, gdy zatrzymując się w pensjonacie "Sans Souci", pod nazwiskiem Meadowes, spotyka swoją żonę, Tuppence, która miała nic nie wiedzieć o jego zadaniu. Zameldowana jako Patrycja Blenkensop pomaga mężowi w odkryciu tajemniczych "N czy M", którzy są mózgiem całej operacji. Wśród wielu podejrzanych jest dwójka niemieckich szpiegów. Czy domysły Beresfordów okażą się słuszne, czy może niebezpiecznym hitlerowcem jest ktoś kogo w ogóle o to nie podejrzewali?

Kryminał, jak to kryminał, zadziwia i nieco przeraża. Dostarcza dużą dawkę różnych emocji i trzyma w napięciu od samego początku aż do ostatniej strony. Cała fabuła jest tak zręcznie nakreślona, a postaci tak nietuzinkowe, że nie sposób się domyślić kto jest kim. Krok po kroku odkrywamy prawdę, która okazuje się inna niż przypuszczaliśmy na wstępie - ci najmniej podejrzani są najbardziej niebezpieczni. Język jest prosty, książkę czyta się niezmiernie szybko i przyjemnie. Wydanie kieszonkowe wprost idealne do czytania w środkach komunikacji miejskiej.

Jedno co mnie bardzo rozbawiło w tej książce to historia użalania się nad nudą. Przez cały czas Tomasz i Tuppence utrzymywali, że nie robią nic ciekawego tylko przesiadują w Szkocji . Nawet ich dzieci nie miały pojęcia o niczym.

 "-Cieszę się, że dostałeś tę pracę - powiedział Derek do ojca. - Pewno nie bardzo ciekawa? 
- Przeważnie kancelaryjna robota - odparł Tomasz.

I kolejny równie sympatyczny cytat dowodzący tego, że rodzice potrafią nieźle zaskoczyć swoje dzieci, chociaż te wcale o tym nie wiedzą.

"Mijając Dereka na parkiecie, Debora powiedziała cicho:
-Spójrz na nich - trzymają się za ręcę. Strasznie są mili, prawda? Wiesz co, musimy im koniecznie wynagrodzić to nudne życie podczas wojny."

 Na prawdę serdecznie polecam :)

poniedziałek, 7 maja 2012

oTAGowani!


Kilka dni temu zostałam oTAGowana. Do zabawy wciągnęła mnie Maruda007, a z racji tego, że mam wolną chwilę postanowiłam wziąć w niej udział. Oto zasady:

1. Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez 'Taggera' i odpowiedzieć na nie na swoim blogu.
2. Po odpowiedzeniu na zadane pytania wybierasz nowe 11 osób do TAGowania i piszesz je w swoim w poście.
3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu i piszesz je w swoim TAGowym poście.
4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przez Ciebie.
5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
6. Poinformuj wypisane osoby, że zostały oTAGowane.

Pytania skierowane do mnie:
1.Czego nie lubisz w blogowaniu?
Komentarzy w stylu "fajny blog, wpadnij do mnie". Na szczęście ostatnio jest ich bardzo mało :)
2.Jakiego gatunku książki byś na pewno nie przeczytał/a?
Chyba nie ma takiego gatunku, którego bym nie tknęła. Co prawda nie przepadam za Harlequinami, ale to nie znaczy, że nie mogłabym ich czytać.
3. Jaki jest Twój ulubiony film?
Często się nad tym zastanawiam, bo rubrykę "ulubione" ciężko jest uzupełnić. Chyba z sentymentu powiem, że "Gwiezdne Wojny". 
4.Co śmiesznego wydarzyło się, kiedy byłeś/aś dzieckiem?
Myślę, że moje wspomnienia z dzieciństwa mają dość hermetyczny humor. Na przykład jazda taczką po ogrodzie albo zabawa w lwy budzi we mnie napady śmiechu, ale nikt nigdy nie wie dlaczego...
5. Wolisz szpilki, trampki czy tenisówki?
Z wymienionych powyżej trampki, ale na co dzień jestem zwolenniczką glanów.
6. Jaki kanał najczęściej oglądasz?
13street (dawniej Hallmark), bo seriale sensacyjne i kryminalne to właśnie to co lubię!
7. Przeglądasz takie strony jak np. kwejk, demotywatory?
Bardzo często kiedy mi się nudzi.
8. Ulubiony zespół?
Wciąż się zmienia. Ostatnio na miejscu pierwszym mojej osobistej TopListy ulubionych zespołów gościł "Hey".
9. Wolisz kurtkę czy płaszcz?
Płaszcz.
10. Czego zawsze zapominasz z domu?
Bardzo często wracam się po książkę lub iPoda.
11. Podoba ci się nowy hymn na Euro?
Czy odpowiedź "Koko koko, hymn nie spoko" jest zadowalająca? :D

Skończyłam odpowiadać! A teraz pytania do:
Gosiarella (w krainie stron)
zaczytana-w-chmurach (zaczytana-w-chmurach)
Agnesja (Agnesja-recenzje)
Mana (świat wariatki)
Hanna (książki i nie tylko)
Tirindeth (Tirindeth's books)
Kuba16 (na tropie ksiażek i nie tylko)
futbolowa (kreatywa)
Pauline. (książki moim życiem)
Oleńka (myśli, wrażenia interpretacje)
Bezimienna (książki bezimiennej)

Teraz czas na moje pytania:
1. Po książki jakiego autora sięgasz najczęściej?
2. Co, oprócz czytania oczywiście, lubisz robić w wolnym czasie?
3. Czy masz coś (misia, książkę, plakat) co przypomina Ci o jakiejś zabawnej sytuacji?
4. Cytat, który zapadł Ci głęboko w pamięć to...
5. Film, który możesz oglądać nieskończoną ilość razy to...
6. Gdzie jest według Ciebie najpiękniejsze miejsce na Ziemi?
7. Jaki jest Twój ulubiony gatunek literacki?
8. Czy często odwiedzasz bibliotekę?
9. Najmilej wspominam...
10. Jaką stronę internetową odwiedzasz najczęściej?
11. Słuchasz radia?

To by było na tyle. Życzę miłej zabawy wszystkim oTAGowanym :DD

czwartek, 3 maja 2012

"Kosogłos" - Suzanne Collins

Seria: Igrzyska śmierci
Tytuł: Kosogłos
Tytuł oryginalny:
Autor: Suzanne Collins
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz
Ilość stron: 370
Wydawnictwo: Media Rodzinna
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Trzecia część tej niesamowitej trylogii już za mną. Katniss wraz ze swoimi troskami i problemami towarzyszyła mi podczas wycieczki do Petersburga. Dzięki niej mogłam wyrwać się czasem z rzeczywistego świata do krainy wyobraźni.

Kosogłos to część poświęcona głównie rebelii. Dystrykty zbuntowały się przeciwko władzy prezydenta Snowa i całe Panem ogarnęła wojna. Na czele walczących o swoją wolność ludzi stanęła Katniss. Nie stanęła tam jednak z własnej woli i o własnych siłach. Jako Kosogłos, jako symbol determinacji i buntu, została postawiona w wyznaczonym miejscu przez panią prezydent Coin władającą 13 Dystryktem. Dystrykt ten, choć do tej pory uważany za zniszczony i zrównany z ziemią, dał schronienie uciekinierom oraz przeznaczył środki do walki zbrojnej z Kapitolem. W "Trzynastce" zamieszkała Katniss z rodziną i zamieszkał też Gal. Nie zdołano jednak sprowadzić tam Peety, którego stan pogarsza się za każdym razem, gdy widać go na ekranie telewizora.

Jak potoczą się losy rebeliantów? Co stanie się z Katniss i Gal'em? Czy prezydent Coin ma dobre zamiary wobec buntowników? Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa prezydent Snow, a jaką Peeta? To wszystko w ostatniej części Igrzysk Śmierci.

Chociaż nie mogłam oderwać się od tej lektury oceniam ją jako najmniej interesującą ze wszystkich. Może to ze względu na spoilery, a może po prostu nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że główna bohaterka wszystko tłumaczyła "dezorientacją psychiczną". Mimo to książkę czytało się znakomicie! Tematy poruszane w Kosogłosie i w całej trylogii nie są łatwymi tematami, ale autorce udało się znakomicie wkomponować je w rozgrywaną akcję. Dzięki temu możemy sami, wedle uznania, przeanalizować niektóre problemy i za razem cieszyć się świetną powieścią!

To już niestety koniec mojej przygody z książkową wersją Igrzysk śmierci, chyba że będzie mi jeszcze kiedyś dane przeczytać trylogię powtórnie. Tymczasem mam nadzieję, że już wkrótce ukażą się w kinie kolejne ekranizacje. Zachęcam ze wszystkich sił do przeczytania tej serii. :D