czwartek, 19 marca 2015

"Kopciuszek" | Film

Tytuł: Kopciuszek
Tytuł oryginalny: Cinderella
Reżyseria: Kenneth Branagh
W rolach głównych: Lily James, Cate Blanchett, Richard Madden
Premiera: 13.02.2015 (świat), 13.03.2015 (Polska)
Produkcja: USA

Kopciuszek to jeden z kilku długo wyczekiwanych przeze mnie filmów. Po dużym sukcesie Czarownicy bazującej na dość znanej bajce o Śpiącej Królewnie przyszła pora na film o kolejnej bohaterce Disneya. Tym razem na tapet wzięta została nie królewna, ale zwykła dziewczyna, córka kupca - Ella.

Ella, jedyna córka kupca i jego żony, to dziewczę miłe, dobre i odważne. Gdy przychodzi jej zmierzyć się ze śmiercią matki, idąc za jej radą, przyrzeka być zawsze dobra i odważna. Po kilku latach ojciec ponownie się żeni - tym razem nie z miłości, bo pamięć o matce Elli jest wciąż żywa, ale z dobroci. Do ich domu wprowadza się Macocha ze swoimi dwiema rozpuszczonymi córkami - Anastazją i Gryzeldą, i kotem Lucyferem. Na tym nie kończy się udręka dziewczyny. Krótko po przyjeździe nowych domowników Pan Domu musi wyjechać w interesach. Fatum, pech albo może niesprawiedliwy los zesłał na niego chorobę i zmarł w drodze. Ella została sama. Macocha odkryła swoje prawdziwe oblicze i wykorzystywała dziewczynę jak tylko mogła. Szybko Ella stała się gosposią we własnym domu. Jednak nie wszystko da się znieść bez mrugnięcia okiem  - pewnego dnia roztrzęsiona i zrozpaczona wsiada na konia i pędzi przed siebie, by tylko znaleźć się jak najdalej od Macochy i jej córek. Niespodziewanie... wpada na księcia. Resztę historii znamy - zaproszenie na bal, dla wszystkich panien w mieście, dobra wróżka, karoca z dyni, szklane pantofelki i poszukiwania Tajemniczej Nieznajomej...

Cóż takiego bajkowego było w Kopciuszku? Nie skłamię chyba, jeśli powiem, że wszystko. Na samym początku należy nadmienić, że jest to ta wersja z happy endem, nie mroczniejsza, bliższa oryginału. W filmie urzeka nas każdy szczegół - stroje, muzyka, chwytające za serce dialogi, gra aktorska, scenografia... Dopełniają się nawzajem i tworzą obraz tak bliski (przynajmniej moim) wyobrażeniom o bajkowym świecie, że trudno oderwać oczy od ekranu. Kenneth Branagh zadbał o wszystkie, nawet najdrobniejsze szczegóły w tej superprodukcji i dzięki temu możemy oglądać w akcji małych myszowatych przyjaciół Kopciuszka jak i podziwiać pełną przepychu salę balową na królewskim zamku.

Trochę to będzie "dziewczyńskie", nawet aż nazbyt jak na mnie, ale po filmie nasuwa mi się jedna (ale nie jedyna) refleksja: ALE KSIĄŻĘ BYŁ PRZYSTOJNY! To już nawet nie chodzi o aktora (chociaż nie powiem, w innych rolach Richard Madden też jakieś tam wrażenie robi), ale o charakteryzację, strój, dialogi, postawę - był księciem kompletnym, bajkowym. Takim, o jakim marzą wszystkie małe dziewczynki (no, nie tylko te małe) kiedy zapragną być księżniczkami. Idąc dalej tym tropem swoje przysłowiowe "trzy grosze" wcisnęły tu też Cate Blanchett i Helena Bonham Carter odpowiednio w rolach Macochy i Dobrej Wróżki. Zwykle obie aktorki kojarzymy raczej z bohaterami o przeciwnych charakterach, niemniej jednak pokazały klasę i kunszt aktorski nadając swoim postaciom charakter oraz kreując przestrzeń wokół swojego bohatera. No i na sam koniec wisienka na torcie, Lily James w roli Kopciuszka. Ach, co to za dziewczyna! Przyznam szczerze - widziałam ją po raz pierwszy, ale od samego początku zyskała moją sympatię. W swojej roli nie była pretensjonalna, ale naturalna i delikatna, czasami nazbyt naiwna, ale czy Kopciuszek nie był właśnie taki? Rozpływam się, ale bez bicia przyznaję, że jest moim ucieleśnieniem postaci z bajki...


Podsumowując, gdy tylko nadarzy się taka okazja obejrzę jeszcze raz, a potem kolejny i kolejny... Jak wszystkie kultowe animacje Disney'a i ten film będę niedługo znała na pamięć! I jeszcze nie raz zapłaczę ze smutku i ze szczęścia razem z Ellą! Polecam :)

środa, 18 marca 2015

"Tylko dla Twoich oczu" - Ian Fleming

Seria: James Bond
Tytuł: Tylko dla Twoich oczu
Tytuł oryginalny: For Your Eyes Only
Autor: Ian Fleming
Ilość stron: 212
Wydawnictwo: Rzeczypospolita SA

Bonda darzę ogromną sympatią. Chociaż dookoła wiele się dzieje udało mi się znaleźć trochę czasu (w komunikacji miejskiej, a gdzieżby indziej) na przeczytanie ostatniej znajdującej się w moim posiadaniu książki o przygodach 007. Co było w niej takiego, że mimo większych lub mniejszych przerw wciąż czytałam ją z tym samym zaangażowaniem? Tylko dla Twoich oczu to zbiór opowiadań krótszych lub dłuższych traktujących mniej lub bardziej o szpiegowskich (i nie tylko) akcjach Jamesa Bonda.

Nie będę rozwodzić się nad fabułą - jest dość zróżnicowana. Każde opowiadanie ma w sobie cząstkę tego, co znamy: odrobinę tajemnicy, szczyptę konspiracji, ogromne pokłady zaskoczenia, piękne kobiety i niebezpieczeństwo. Czasami miałam wrażenie, że opowiadania mogłyby być częścią czegoś większego, wątkiem pobocznym lub podsumowaniem jakiejś bardziej zagmatwanej przygody 007. Mimo tego, że nie były ze sobą połączone w żaden sposób (a może właśnie dlatego) czytało się je z zaciekawieniem, szybko przewracając kartki.

Bohaterowie poszczególnych opowiadań byli z nami krótko - ich egzystencja trwała zaledwie kilka stron, ale o każdego autor się zatroszczył. Nie było grubo ciosanych, topornych postaci (sztampowe i stereotypowe - owszem, ale zawsze zgrabnie opisane). Wszyscy oni sprawiali, że na chwilę mogliśmy przenieść się razem z Bondem na słoneczne Seszele albo w niedostępne i zalesione góry Ameryki Północnej. Razem z nim i pozostałymi bohaterami mogliśmy spędzać nudny wieczór przy umówionym obiedzie jak i brać udział w walce z przemytnikami narkotyków.

Opowiadania są dobre. Czyta się je szybko, przyjemnie, bez stuprocentowego zaangażowania, czyli lektura idealna w podróży lub na krótki odpoczynek w wirze pracy, nauki i "ważnych rzeczy". Polecam, szczególnie miłośnikom agenta 007.

Ocena: 6/10 (dobra)