czwartek, 21 października 2021

Dubbing, napisy i szeptanka, czyli trzy drogi do zrozumienia o co chodzi

Film, oprócz opowiadanej historii, to kompozycja dźwięku i obrazu. Ścieżka dźwiękowa i ton głosu aktora odpowiadają za budowanie nastroju tak samo jak gra kolorów, czy odpowiedni montaż. Jednak nie zawsze możemy skupić się na obu tych rzeczach. Dlaczego? Dlatego, że nie wszystkie produkcje są w języku, który znamy. A przecież chcemy zrozumieć o czym jest film. Na przestrzeni lat, w różnych częściach świata, opracowane zostały techniki, które mają dopomóc w rozumieniu tego, co dzieje się na ekranie nawet jeśli bohaterowie mówią w języku zupełnie nam nieznanym. I tak prym wśród tłumaczeń filmowych wiodą dubbing i napisy. Znane są widzom na całym świecie. Poniżej znajdują się dwa zwiastuny do koreańskiego filmu "Parasite" w wersji z dubbingiem i napisami (hiszpańskimi). 



Różnica jest... no cóż, spora. Możemy z całą pewnością stwierdzić, że w przypadku filmów animowanych dubbing się sprawdza, ale przy filmie aktorskim niekoniecznie. Przynajmniej w tym konkretnym przypadku. A trzeba Wam wiedzieć, że w Hiszpanii wszystkie filmy się dubbinguje. Żeby obejrzeć w kinie film z napisami trzeba znaleźć kino, które taki seans nam zapewni. Więc jeśli wybieracie się do Hiszpanii i akurat w tym czasie odbędzie się długo wyczekiwana przez Was premiera filmu w języku, który rozumiecie, to możecie się zdziwić jeśli pójdziecie do kina. Zobaczycie na przykład Jamesa Bonda mówiącego po hiszpańsku.
U nas jest trochę inaczej. Filmy, które przeznaczone są dla młodszego widza zwykle są dubbingowane, a te, które trafić mają do starszej widowni zobaczymy w kinie z napisami. Niektóre filmy są dostępne w kinach w dwóch wersjach do wyboru.
Zatrzymując się na chwilę przy napisach muszę wspomnieć o krajach takich jak Belgia, w których (zależnie od regionu) napisy dostarczane są równocześnie w dwóch językach. W wielu kinach we Flandrii można obejrzeć film z napisami niderlandzkimi i francuskimi - jednocześnie. To dość ciekawe doświadczenie, gdy ścieżka dźwiękowa jest po angielsku, ale czegoś się nie wyłapie i bardzo chce się spojrzeć w napisy, ale nie rozumie się żadnego z dwóch języków, w których są... Poniżej rysunek poglądowy.

Inną techniką, której w kinach nie uświadczymy, ale w naszej polskiej telewizji i owszem, jest szeptanka. Z angielskiego „voice-over” – technika polegająca na nałożeniu dodatkowej przetłumaczonej ścieżki na oryginalny dźwięk. Tak, to właśnie to, co w Polsce nazywamy "filmem z lektorem". Niewiele krajów stosuje takie podejście do tłumaczenia filmów zagranicznych. Pokazuję to wszystkim niepolskim znajomym jako ciekawostkę i reakcja zawsze jest taka sama - zdziwienie. Alternatywne wersje tej techniki stosowane są  na przykład na Białorusi, w Rosji czy Mongolii. Wiem, że wiecie o czym piszę, ale nie mogłam nie wrzucić jakiegoś przykładu.

Czasem wielkie premiery filmowe odbywają się w trakcie naszych wakacji lub długotrwałego pobytu za granicą. Wydawać by się mogło, że jeśli mamy do czynienia z produkcją hollywoodzką nie będziemy mieli problemu z obejrzeniem filmu (o ile oczywiście mówimy po angielsku). Czy na pewno? Ja przekonałam się, że nie zawsze jest to takie łatwe... ale nie jest to niewykonalne! 

sobota, 9 października 2021

"Gdybym miała twoją twarz" - Frances Cha

Jak duże znaczenie w życiu odgrywa wygląd? To pytanie, na które każdy z nas na pewno chociaż raz szukał odpowiedzi. "Czy wyglądam dziś wystarczająco dobrze?" "Czy jestem piękna?" Ale czy w ogóle można być pięknym tak obiektywnie? Co trzeba zrobić żeby wpisać się w kanony piękna? Myśląc w kategoriach europejskich trudno mi opisać jeden wzór według którego można scharakteryzować piękną kobietę. Blondynki i brunetki. Z włosami prostymi i kręconymi. Z nosem prostym i zadartym. Z ustami mniejszymi i większymi. Z oczami czekoladowymi i niebieskimi. W kształcie migdała albo okrągłe. Twarz owalna lub trójkątna... Coraz więcej mówi się też o ciało pozytywności, o akceptowaniu swojego wyglądu. Idąc tym nurtem coraz trudniej opisać europejski albo po prostu polski kanon piękna. I dobrze. Co oczywiście nie znaczy, że subiektywnie nie wrzucamy ludzi do worka "tych ładnych" i "tych niekoniecznie".

Jednak nie wszędzie sytuacja wygląda tak samo. W Korei, którą przedstawia nam Frances Cha, wciąż bardzo jasno określony jest kanon kobiecego piękna, a bycie pięknym jest istotne w wielu dziedzinach życia. Z drugiej strony, samo piękno nie wystarczy jeśli nie ma się odpowiednich koneksji lub statusu społecznego. A żeby móc nie przejmować się swoim wyglądem trzeba być uprzywilejowanym. Idąc dalej, bycie zamożnym i "dobrze ustawionym" też nie gwarantuje szczęścia. O tym właśnie jest "Gdybym miała twoja twarz". To historia opowiedziana z perspektywy kilku kobiet, z których każda boryka się z problemami dnia codziennego. To historia każdej z tych kobiet. To historia ich ambicji, ich możliwości i ich porażek. To też obraz Koreańskiego społeczeństwa. Ara, Kyuri, Miho, Sujin i Wonna mieszkają w Seulu, ale tam się nie urodziły. Jedno jest pewne, łączy je to, że są sąsiadkami i żadna nie z nich nie może powiedzieć, że jest z "dobrego domu". Czytając "Gdybym miała twoja twarz" można przeżyć cała gamę emocji - od współczucia, przez wzgardę aż po radość. 

Nie wiem czy odbiór tej lektury jest łatwy, jeśli jest to pierwsze zetknięcie z kulturą Korei. Dla mnie było to kolejne spojrzenie na ten kraj, tym razem z perspektywy literackiej. Składając w głowie wszystko to co udało mi się o Korei obejrzeć, przeczytać i posłuchać, próbuję zrozumieć dlaczego bohaterki powieści podejmowały takie a nie inne decyzje. Próbuję sobie wyobrazić jakie inne możliwości miały. I jest to trudne. "Gdybym miała twoją twarz" opowiada o biedzie, porzuceniu, wpływie dzieciństwa na dorosłe życie, zarabianiu ciałem i godzeniu macierzyństwa z pracą. Opowiada też o przepięknej kobiecej przyjaźni. Takiej prawdziwej, z kłótniami i zazdrością, ale szczerej. Czyta się lekko, mimo powagi poruszanych tematów. Można powiedzieć, że zanurzamy się w świecie, który opisują nam bohaterki.

Niech na koniec na korzyść lektury przemówi też fakt, że wzruszam się ilekroć myślę o historiach, które dzięki Frances Cha mogłam poznać w książce "Gdybym miała twoją twarz".

Tytuł: Gdybym miała twoją twarz
Tytuł oryginalny: If I had your face
Autor: Frances Cha
Wydawnictwo: MOVA