piątek, 17 lutego 2012

Ken Follet - "Niebezpieczna fortuna"

Tytuł: Niebezpieczna fortuna
Tytuł oryginalny: A Dangerous Fortune
Autor: Ken Follet
Tłumaczenie: Sławomir Kędzierski
Ilość stron: 560
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 8/10

Nieduża wielkościowo, ale całkiem spora objętościowo książka bardzo ładnie prezentuje się na półce. Stała tam przez bardzo długi czas zanim zdecydowałam się zabrać za przeczytanie jej. Czy mi się podobała? Zdecydowanie! Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kena Folleta i zaraz po przeczytaniu Niebezpiecznej Fortuny zabrałam się za kolejną jego książkę.

Niebezpieczna Fortuna to historia rodziny Pilaster, właścicieli największego Angielskiego banku w XIX w. Ich majątek jest kołem napędzającym zdrady i  intrygi oraz stworzycielem wielu pokus. Ofiarą rodzinnych niechęci staje się młody Hugh, syn Tobiasa, który wycofał swoją część udziałów z banku (co było nie do zaakceptowania przez rodzinę) i otworzył własną firmę. W pewno ciepłe majowe popołudnie następuję dwie tragedie, które w większy lub mniejszy sposób wpłyną na życie młodego chłopca oraz całej jego rodziny i wszystkich ludzi w jakikolwiek sposób powiązany z nimi.

Hugh dorasta, a wraz z nim pod czułą opieką niebywale przebiegłej i czarującej matki dojrzewa jego starszy kuzyn Edward. Ich drogi rozbiegają się i ponownie splatają w rodzinnym banku. Edward, starszy, ale bez głowy do interesów i Hugh, na prawdę ambitny chłopak z ogromnymi zdolnościami rywalizują ze sobą o udziały i poważanie w rodzinnym interesie. Starszy z kuzynów ma jednak asa w rękawie - matkę Augustę, która zawsze i wszędzie potrafi postawić na swoim. A jej życzeniem jest pozbyć się młodszego krewniaka i dać swojemu synowi wszystko czego zapragnie. Udaje się jej w końcu osiągnąć cel, a przyczyniła się do tego pewna piękna dziewczyna, którą poznał młodzieniec, pochodząca z "nizin społecznych". I chociaż przez dłuższy czas wszystko układało się po jej myśli to jednak Hugh nie dał za wygraną.

W powieści pojawia się wiele postaci, poznajemy całą rodzinę Pilasterów oraz wszystkich, którzy albo złączyli się węzłem małżeńskim z jej członkami albo są najlepszymi ich przyjaciółmi. Postaci są barwne i wyraziste. Każdy jest zupełnie inny, wyraża się w inny sposób, myśli w inny sposób i działa inaczej. Występują postaci wyjątkowo okrutne, jak zabójczo przystojny Micky Miranda (który również odgrywa znaczącą rolę w całej historii) czy przebiegła Augusta, oraz nadzwyczaj dobre, jak choćby Rachel, żona Micky'ego i takie, które bezwolnie wykonywały wydane polecenia, jak rozpieszczony syn Augusty - Edward, czy jej mąż.

Język jest dość prosty, ale miejscami stylizowany na XIX wiek, co nie jest dużym odstępstwem od normy. Nie ma tu tez dużo zwrotów typowych dla bankowości czy ludzi interesu - wszystko jest klarowne nawet dla ludzi najmniej zorientowanych w różnorakich interesach. Atmosfera panująca w powieści idealnie oddaje nastrój Angielskich uliczek, budynków i ludzi.

Po lekturze przyszedł czas na kilka refleksji. Pierwszą i najważniejszą z nich było to, że trzeba mieć zawsze nadzieję i starać się ze wszystkich sił spełniać swoje marzenia. Po drugie, jak prawie zawsze, dobro i sprawiedliwość wygra ze zdradą i złem. I oczywiście: prawdziwa miłość przetrzyma wszystko.

Na początku nie byłam przekonana co do tej książki. Chociaż tekst na okładce był zachęcający to ja sama nie za bardzo wciągnęłam się w akcję po pierwszych stu stronach. Dopiero później książka pochłonęła mnie tak bardzo, ze nie mogłam oderwać się od lektury. Czytałam ją cały tydzień, który spędziłam w Rzymie podczas ferii. Długo zajęło mi redagowanie tego postu, ale teraz mogę już powiedzieć, że w pełni ją Wam polecam. Jest to bardzo wzruszająca powieść o ludzkich słabościach i pragnieniach. Polecam!

wtorek, 14 lutego 2012

Leniwe ferie :D

Witam Was po prawie dwóch tygodniach nieobecności. W tym czasie jednak nie udało mi się przeczytać żadnej książki, czego ogromnie żałuję, ale za to zwiedziłam zaśnieżony Rzym i obejrzałam parę na prawdę ciekawych filmów. Chciałabym dziś zmieścić wszystkie moje zaległości w jednym poście. Właśnie dlatego napiszę:
 - 2 skrótowe listy "Top 10"
 - krótkie recenzje (a może bardziej opisy) trzech filmów
Bierzmy się do roboty!

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi. Tematy w każdy piątek pojawiają się na blogu Klaudyny.

Tematy, które przedstawię to "ulubieni bohaterowie" i "książki, które byśmy chcieli znów po raz pierwszy przeczytać"


Tomek Wilmowski - Alfred Szklarski, Jason Bourne- Robert Ludlum, Albus Dumbledore J. K. Rowling, Derfel - Bernard Cornwell, Damon Salvatore - L. J. Smith, Vito Corleone / Michael Corleone - Mario Puzo, Gerald z Rivi - Andrzej Sapkowski, Winnetou - Karl May, Old Surehand - Karl May. Są to bohaterowie książek mniej lub bardziej znanych. Zostali stworzeni w bardzo różniących się od siebie światach, ale kiedy dłużej się zastanawiam, wszyscy są w pewien sposób niebezpieczni lub groźni. To ciekawych panów wybrałam ;>


Serie: Pamiętniki Wampirów, Harry Potter, Opowieści z Narnii, Emilka ze Srebrnego Nowiu, opowieści o Tomku i Millenium oraz książki: Anioły i Demony, Ojciec Chrzestny, Taniec Czarownic i  Eden to książki, które chętnie przeczytałabym raz jeszcze. Najlepiej jednak byłoby zapomnieć o nich i móc na nowo poznawać i przeżywać przygody bohaterów oraz ich samych.

Filmy, które obejrzałam podczas ferii były, jakby to ująć, straszne. Tylko jeden z nich widziałam już wcześniej, a był to mianowicie film amerykański nakręcony na podstawie książki o tym samym tytule. Chodzi mi o Anioły i Demony. Nie wiem czy jest ktoś kto nigdy nie słyszał o książce lub filmie, ale żeby wszystko było okej: Profesor Langdon zostaje poproszony o pomoc w rozwikłaniu zagadki. Po śmierci papieża, przed rozpoczęciem konklawe zostaje porwanych czterech kardynałów, którzy są faworytami do fotela papieskiego. Zaraz po porwaniu do Watykanu został dostarczony list z anagramem, który rzuca podejrzenia porwania na iluminatów. Grożą oni, że zabiją kardynałów, a potem zniszczą sam Watykan, a użyją do tego wykradzionej z CERNu antymaterii. Film trzyma w napięciu, a sceneria, czyli piękne stare kościoły, Rzymskie uliczki i place z fontannami dodają klimatu. Bardzo polecam!

Widziałam też film Daybreaker (Świt), o którym nie słyszałam nigdy przedtem i nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Zaszokował mnie bardzo pozytywnie :) Jest jednak przeznaczony tylko dla wybranej grupy widzów, bo jeśli ktoś nie przepada za wampirami i wszystkim co z nimi związane pogardzi nim i uzna za niewarty oglądania. Film przenosi nas w przyszłość, w której większość ludzi została przemieniona w wampiry. Życie toczy się nocą, a podczas dnia poza budynkami przebywają tylko wolni ludzie, którym udało się umknąć przed żądnymi krwi potworami. Trwają jednak badania nad substytutem, który miałby zastąpić prawdziwą krew i tym samym pozwolić na odbudowę populacji ludzi. Odpowiedzialny za to naukowiec, Edward (czyż to nie popularne imię dla wampira?) jest z przekonania przeciwny pożywianiu się ludzka krwią i z całego serca dąży do wykonania powierzonego mu zadania. Pewnego dnia wpada przypadkiem na ludzi i ratuje ich przed schwytaniem przez inne wampiry. Ten jeden gest zmienia całe jego życia, a także świat, który przez 10 lat pozostawał niezmieniony. Film trzyma w napięciu i ogląda się go całkiem przyjemnie. Sceny z "sikającą krwią" są, jak na horror akcji z wampirami w roli głównej przystało, ale czerwień i czerń ulubionego pożywienia bladych jak marmur "ludzi" nie dominuje filmu.

Ostatni film, który widziałam będąc na feriach to ostatnia część Trylogii Millenium - "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". Co prawda nie widziałam części drugiej, a pierwszą tylko w wersji hollywoodzkiej, ale znałam historię i zamiast skupiać się na niej i zagmatwanych wątkach, które znałam, mogłam przyjrzeć się samemu filmowi. Chociaż niektóre sceny były rzeczywiście brutalne to atmosfera w filmie była o wiele spokojniejsza niż w popularnym teraz kinie amerykańskim. Polecam szczególnie ze względu na to iż jest to ekranizacja książki, którą uwielbiam!

I to by było na tyle :)

środa, 1 lutego 2012

"Przekleństwo Odi" - Maite Carranza

Seria: Wojna Czarownic
Tytuł: Przekleństwo Odi
Tytuł oryginalny: La malediccio d'Odi
Autor: Maite Carranza
Tłumaczenie: Aleksandra Krakowska
Ilość stron: 453
Wydawnictwo: Jaguar
Ocena: 9/10

I oto zakończyła się moja przygoda z kolejną już sagą. Tym razem, bardziej niż zwykle, żałuję, że cykl ten nie został jeszcze zekranizowany, bo wraz z przeczytaniem ostatniej strony Przekleństwa Odi kończy się historia nieśmiertelnych czarownic Odish i dobrych Omar. Film gwarantuje książce dłuższe pozostawanie w pamięci. Mam ogromną nadzieję, że tym razem obejdę się bez filmu, a wspomnienia które pozostaną po lekturze będą żywe jak najdłużej.

Anaid, córka Selene czarownicy Omar z klanu Wilczycy i Gunnara czarownika Odish, poznała wreszcie swoje pochodzenie i swoje przeznaczenie. Niestety na jej życie czyha bezwzględna Baalat, która za wszelką cenę chce zniszczyć Wybrankę, którą jest rudowłosa Anaid, i posiąść dla siebie Berło Matki O, które gwarantuje bezgranicznie wielką moc. Jednak nie tylko Baalat, zwana również Asztarte, pragnie dla siebie władzy, która wiąże się z posiadaniem Berła. Lodowa Dama, okrutna Odish i za razem babka Anaid chce go dla siebie.

Berło zostało przeznaczone Anaid, więc to ona powinna sprawować nad nim pieczę. Mimo to wszyscy wokół zdają się lepiej wiedzieć co jest dla niej najlepsze i w dobrej wierze sami ukrywają berło i kierują Wybranką według ustalonego planu nie znosząc sprzeciwu. Ale Anaid ma dopiero 15 lat i najbardziej ze wszystkiego obchodzi ją ona sama. Szybko też odkrywa, że sama stanowi dla siebie największe zagrożenie. Na własną rękę postanawia stawić czoła proroctwu i raz na zawsze zakończyć wojnę między czarownicami Omar i Odish.

Przyznam szczerze, że zakończenie mnie zaskoczyło! Oczywiście, spodziewałam się wygranej dobra nad złem, ale nie w ten sposób. Przeżyłam wielki szok i nie mogłam powstrzymać łez płynących mi po policzku. Na prawdę się wzruszyłam.

Co do reszty: język jak zwykle naturalny, bez zbędnych zwrotów młodzieżowych czy archaizmów. Czytało się bardzo przyjemnie i szybko. Ostatni tom jest najgrubszym z całej trylogii, ale to nie powinno nikogo dziwić. Kończą się w nim wszystkie rozpoczęte uprzednio wątki, ale też rozpoczynają się kolejne, które trzeba wyjaśnić. Bohaterowie zyskują nowe oblicze, poznajemy przede wszystkim ciemną stronę Anaid, która uwalnia się pod wpływem babki i żądzy posiadania Berła. Przez wiele stron zastanawiałam się też dlaczego Selene coraz bardziej mnie irytuje. Stała się jeszcze bardziej impulsywna i tajemnicza co wcale nie wzbudziło u mnie więcej sympatii do niej. Wręcz przeciwnie. Kibicowałam z całej siły Gunnarowi, który zacięcie się z nią kłócił oraz Anaid, gdy uciekała od matki.Czułam ogromną solidarność z rudowłosą Wilczycą, która chciała sama decydować o swoim losie, chciała być kochaną przez przystojnego Roca i chciała również wiedzieć jak sprostać temu co ją czeka. Zamiast tego Selene taiła przed nią coraz więcej, coraz więcej chciała ukryć, a ponad to wciąż nie przyjmowała do wiadomości, że ojciec chce Anaid pomóc, a nie porwać ją lub wykorzystać do swoich niecnych celów.

Mimo kilku wad i wielu zalet uważam, że jest to książka w sam raz dla nastoletniej młodzieży, z którą się utożsamiam mając niespełna 17 lat. Klan Wilczycy, Lodowa Pustynia i Przekleństwo Odi składają się na pełną wspaniałych przygód, przepowiedni i magii historię. Ponad to wiele mówią o nastoletnim buncie, o chęci wyrażenia własnego zdania, o tym jak ważna jest przyjaźń i miłość. Polecam na prawdę mocno, bo książka warta jest przeczytania przez młodszych i starszych. :D