niedziela, 27 grudnia 2015

"Solaris" - Stanisław Lem

Tytuł: Solaris
Autor: Stanisław Lem
Ilość stron: 185

Wiele razy słyszałam, że Lem to klasyka polskiego science-fiction. Gustuję w takiej literaturze, jednak nigdy w pełni świadomie nie zetknęłam się z twórczością tego autora. Owszem, czytałam fragmenty Bajek Robotów i nawet odgrywaliśmy w szkole przedstawienia na podstawie jego opowiadań, ale nie było to zapoznanie się z konkretną opowieścią "od deski do deski". Postanowiłam to zmienić. Na półce od wielu lat stoi Solaris, więc właśnie po tą książkę sięgnęłam.

Solaris jest planetą, na której świecą dwa Słońca - niebieskie i czerwone. Ponadto całą jej powierzchnię pokrywa ocean konsystencją przypominający plazmę, ale nie będący nią. Na powierzchni Solaris zbudowano Stację, na której przez wiele lat prowadzono badania nad atmosferą planety, oceanem ją pokrywającym oraz promieniowaniem słońc. Pewnego dnia na planetę przybywa Kelvin, który ma dołączyć do zespołu badaczy. Jednak jego wizja pobytu na planecie różni się od tego, co zastanie... Już od pierwszej chwili staje się jasne, że na Stacji nic nie jest takie, jakim zostało przedstawione podczas treningów i szkoleń, a wszystkiemu najprawdopodobniej winny jest ocean. 

Powiem szczerze, że na początku byłam nastawiona zbyt pozytywnie. Oczekiwałam czegoś fantastycznego i rzeczywiście pomysł na powieść był rewelacyjny, ale już przedstawienie historii nie tak bardzo. Bohaterowie Solaris byli dość ciekawi, jednak przedstawieni zbyt powierzchownie. Wiedzieliśmy o nich tylko to, co było istotne w kontekście bieżących wydarzeń. Za to było dużo o samej planecie, o tworach oceanu i historii badań nad nią, co nie wnosiło zupełnie nic do powieści. Owszem, byłoby ciekawe, gdyby wiązało się z jakąś konkretną historią lub książka ta byłaby elementem serii, a na Solaris mielibyśmy jeszcze kiedyś wrócić. Jednak w perspektywie historii rozgrywającej się na 185 stronach każde kolejne pięć stron poświęconych na nic nie wnoszące dygresje o planecie sprawiają, że czyta się z mniejszym zaangażowaniem i coraz większym znudzeniem. 

Zdecydowanym plusem Solaris jest to, że jest krótka (chociaż i tak miałam wrażenie, że przeczytałam przynajmniej dwa razy tyle stron, ile ma książka). Było w niej kilka zabawnych sytuacji, kilka zmuszających do refleksji, ale historia mnie nie porwała. Miałam nadzieję, że po prostu dobrnę do końca. Raczej nie polecam, chyba że może jakiś fan twórczości Stanisława Lema ma inne zdanie :)

Ocena: 5/10 (przeciętna)

sobota, 26 grudnia 2015

"Spectre" | Film

Tytuł/tytuł oryginalny: Spectre
Reżyseria: Sam Mendes
W rolach głównych: Daniel Craig
Premiera: 26.10.2015 (świat), 06.11.2015 (Polska)
Produkcja: USA, Wielka Brytania

Kolejna odsłona przygód agenta Jej Królewskiej Mości była zwieńczeniem pracy Craiga jako Jamesa Bonda. Jako że jestem fanką postaci, zarówno w wersji książkowej jak i filmowej, wybrałam się do kina w pierwszym możliwym terminie (udało się zobaczyć Spectre na pokazie przedpremierowym!). 

Wokół wszystko się zmienia. Bond udaje się na wakacje do Meksyku, gdzie zamiast odpoczywać załatwia swoje porachunki. Natrafia tam na trop, który sprowadzi go z powrotem do Anglii i dalej, w głąb Europy. Nie podoba się to jego szefostwu z MI6. Poza tym na politycznej scenie pojawia się nowa postać - C. Mężczyzna za wszelką cenę próbuje doprowadzić do zamknięcia sekcji 00 i zyskać nieograniczony dostęp do narzędzi śledzących każdego człowieka na Ziemi. Prywatna rozgrywka Bonda przeradza się w międzynarodowy konflikt. Okazuje się, że tak na prawdę nic się nie zmienia... Że wszystko cały czas było pod kontrolą... Pod kontrolą SPECTRE.

Chociaż postać 007 uwielbiam, to jakoś Daniel Craig w tej roli nie przypadł mi do gustu. Bond powinien być młodym, atrakcyjnym i silnym mężczyzną, a tymczasem w Spectre dostajemy zmęczonego życiem agenta, który mimo wielu romansów i przygodnych miłostek nagle zakochuje się po uszy. Na szczęście wciąż jest wygadany i potrafi zrobić niemałe wrażenie, ale dużo brakuje mu do pierwowzoru. Zdecydowanie w swoich rolach sprawdzili się Q, M i Monneypenny. Byli bezbłędni w swoich działaniach i znakomicie wykorzystali czas, który został im przeznaczony. W pewnym momencie show skradł C (już wiemy jak Moriarty wrócił do Londynu ;) ), ale na prawdę złym charakterem okazał się ktoś zupełnie inny. Ktoś, kto dawno już został przez Jamesa Bonda zapomniany.

Pomysł na spięcie wszystkich filmów z Craigiem okazał się z jednej strony trafiony (jest pewna ciągłość, dostajemy odpowiedzi na kilka pytań i mamy szansę przypomnieć sobie co ciekawsze historie), a z drugiej to totalne odejście od formy do tej pory przyjętej (każdy film to osobna historia, w której biorą udział ci sami bohaterowie, ale nie mają ze sobą związku). To tak jakby seria w serii. Został mi po seansie pewien niedosyt, bo Bond okazał się dużo mniej absorbującą i dużo bardziej wkurzającą postacią niż dotychczas. Mimo to oceniam Spectre raczej na plus - z dużej sympatii dla serii, dla całkiem przyzwoitych efektów specjalnych i zdjęć oraz występów Q, M i Monneypenny. 

czwartek, 24 grudnia 2015

"Dziedzictwo ognia" - Sarah J. Maas

Seria: Szklany tron
Tytuł: Dziedzictwo ognia
Tytuł oryginalny: Heir of Fire
Autor: Sarah J. Maas
Ilość stron: 653
Wydawnictwo: Urobos

Grudzień znów jest dla mnie miesiącem nadrabiania czytelniczych i filmowych zaległości. Po nieprzespanych nocach i przejazdach tramwajem z nosem w notatkach i opracowaniach, a nie książkach, przyszedł czas zasłużonego odpoczynku. W końcu sięgnęłam po długo wyczekiwaną kontynuację Szklanego Tronu!

Królewska Obrończyni, Celaena Sardothien, poznała wreszcie swoją przeszłość i teraz będzie musiała się zmierzyć ze swoim dziedzictwem. By ją chronić Chaol, kapitan Królewskiej Gwardii, proponuje by wysłać ją do Wendlyn, gdzie też udaje się z powierzoną przez Króla misją. Jednak Celaena nie zamierza dłużej wykonywać rozkazów człowieka, który stał się powodem jej nieszczęść. Postanawia spełnić obietnicę daną przyjaciółce i odszukać królową Maeve, by dowiedzieć się czegoś więcej o Kluczach Wyrda, które wykorzystuje Król. Zanim jednak uzyska odpowiedzi na pytania będzie musiała odbyć szkolenie pod czujnym okiem Rovana i poznać swoją prawdziwą naturę.

Od początku Dziedzictwo ognia uderza w inne tony niż poprzednie części i opowiadania. Główna bohaterka wciąż jest tą samą upartą, wredną i śmiercionośną dziewczyną, ale nie zabija już wszystkich na prawo i lewo, bez zastanowienia. Zamiast skupiać się na walce zwracamy większą uwagę na tajemnice, które trzeba rozwiązać, przeszłość Celaeny i świata, w którym rozgrywa się akcja. Powieść podzielona jest na dwie części, które obrazują nam przemianę Zabójczyni. Oprócz tego w każdej z nich krążymy między tym co dzieje się w Wendlyn i w Adarlanie. Wciąż mamy oko na księcia Doriana, Chaola i przybywającego z Północy Aediona oraz wiedźmę Manon, która wraz ze swoim sabatem może posłużyć jako tajna broń Króla. Akcja rozwija się wcale nie tak powoli, a my poznajemy wiele odpowiedzi i stawiamy sobie jeszcze więcej pytań.

Znani nam bohaterowie wciąż potrafią zaskoczyć, raczej pozytywnie. Oznacza to, że Król będzie jeszcze bardziej okrutny, a kapitan Gwardii jeszcze bardziej oddany Księciu. Pojawiają się też nowe twarze, które wprowadzą do powieści świeżość i pozwolą na patrzenie z szerszej perspektywy, na wszystko co się dzieje. Nie będzie to już opowieść o dziewczynie, która umie i lubi zabijać, ale o utraconej wolności i oddaniu aż po grób. Każdy z bohaterów ma do odegrania rolę w tej historii i dzięki lepszemu poznaniu ich, poznajemy też historię Erilei. 

Był to niezwykle miły i zaskakujący powrót do historii, która pochłonęła mnie bez reszty już na samym początku. Dziedzictwo ognia jest rewelacyjną kontynuacją, wprowadzającą nieco zamieszania, stawiającą wiele nowych pytań i sprawiającą, że będę czekać na kolejną część z jeszcze większą niecierpliwością! Polecam bardzo :)

Ocena: 9/10 (rewelacyjna)