niedziela, 27 marca 2011

"Dom Czarownic" - Mary Stewart

5Autorka: Mary Stewart

Tytuł powieści: Dom Czarownic

Tytuł oryginalny: Thornyhold

Ilość stron: 192

Rok Wydania: 1992

Tłumaczenie: Danuta Petsch

Wydawnictwo: Krajowa Agencja Wydawnicza
 Zacznę od tego, że ostatnio przejrzałam regał w przedpokoju i znalazłam mnóstwo książek ciekawych, o których słyszałam i nie słyszałam. Wiele z nich, a może nawet wszystkie zostały wydane przed rokiem 2000, nie są więc nowościami, ale są naprawdę ciekawe. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji i relacji rodziców.

"Dom czarownic" to naprawdę świetna powieść. Historia opowiedziana jest z perspektywy czasu przez starszą kobietę, która opowiada o swoim życiu. Poznajemy ją jakiś czas przed pójściem do szkoły średniej. Jest córką zajętego sprawami parafii w górniczej wiosce pastora i jego żony, córki Australijskich pionierów, surowej i wykształconej kobiety. Jilly jest bardzo samotną dziewczynką. Chociaż chodzi do szkoły  w wiosce rodzice nie pozwalają jej bawić się z rówieśnikami, wiejskimi dziećmi. Dziewczynka nie może też mieć zwierząt, które często byliby jedynymi towarzyszami jej zabaw. Dorasta w samotności, ale pewnego dnia zjawia się u niej kuzynka matki, Gellis, po której dostała imię. Spędzają miłe popołudnie. Niedługo potem kobieta wyjeżdża do rodziny w Nowej Zelandii i pod opieką Jilly zostawia swojego psa, a rodzicom zostawia pieniądze na opłacenie dla niej szkoły.

W życiu dziewczynki zachodzą zmiany po pójściu do szkoły. Jakie? Ogromne! Po pewnym czasie przenosi się do innej szkoły i nawet idzie na studia. Spotyka jeszcze raz kuzynkę Gellis. Wkrótce będzie jednak musiała z tego zrezygnować by zająć się domem, starą plebanią i ojcem. Jednak i tam nie zagrzeje zbyt długo miejsca. Przeprowadzi się bowiem do Thornyhold, które otrzymała w spadku po kuzynce.Tam zacznie się wspaniała przygoda z magią i miłością.

Na początku zdziwiłam się, że powieść została zakwalifikowana jako romans, bo przez znaczną część historii mamy do czynienia z młodą dziewczynką. Jednak pod koniec nie miałam wątpliwości co do umieszczenia tej książki na półce "romanse".

"Dom czarownic" napisany został w 88 roku przez Mary Stewart, a w Polsce ukazał się cztery lata później. Chociaż książka została wydana około dwadzieścia lat temu jej język jest tak naturalny, że gdybym tylko miała więcej czasu w czwartek skończyłabym ją od razu. Akcja rozwija się w z każdą stroną, ale już od początku intrygują nas zachowania bohaterów tej historii. Dlaczego nikt nie pozwala bawić się Jilli z jej rówieśnikami? Dlaczego nie może mieć zwierząt? Czemu kuzynka Gellis zawsze pojawia się znikąd? Czy jest czarownicą? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziemy w książce, którą wszystkim serdecznie polecam!

7 komentarzy:

  1. Och, brzmi wspaniale. jest wiele takich książek "sprzed 2000", których już wcale nie spotykam, a są o wiele mądrzejsze od dzisiejszych następców Twilightu. Zaczytywałam się nimi jeszcze parę lat temu i potrafię sobie wyobrazić jak ta książka "brzmi" :). Mam nadzieję, że kiedyś na nią trafię. Pozdrawiam serdecznie :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Sama nie wiem;) Zachęca i pewnie przeczytam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie słyszałam o tej książce, ale zaciekawiłaś mnie:). Chętnie przeczytam. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... sama nie wiem. Zazwyczaj czytam książki, gdzie akcja rozgrywa się w XXI wieku, a najwyżej w XX...

    OdpowiedzUsuń
  5. Sylissima - akcja "Domu Czarownic" jest obsadzona w XX wiecznej Anglii :)naprawdę miło się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie słyszałam o tej pozycji no ale... ROMANS
    ach... tym słowem całkowicie mnie zachęciłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy29/4/11 18:13

    Hmmm... może być ciekawie. Książka jest nieco stara, więc może znajdę ją w antykwariacie. Świetna recenzja ;) Today1.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Jeśli udało Ci się znaleźć chwilkę czasu, po to, aby przeczytać powyższy tekst, proszę, znajdź drugą chwilkę, aby wyrazić swoją opinię na jego temat.
Dla mnie ważny jest KAŻDY komentarz, każda informacja o tym, że ktoś tu był, poznał moje myśli. I pozostawił po sobie ślad :)