Tytuł: Starcie Królów
Tytuł oryginalny: Clash of Kings
Autor: George R. R. Martin
Ilość stron: 1022
Wydawnictwo: ZYSK i S-ka
Druga część niezwykle popularnej ostatnimi czasy serii za mną. Czy się zawiodłam na książce znając większą część historii? Absolutnie nie! Po pierwsze chętnie wróciłam do bohaterów (zarówno tych poznanych w Grze o Tron jak i tych serialowych). Po drugie akcja ani na moment nie zwalniała - mimo oględnej znajomosci fabuły dawlałam się zaskoczyć.
Umarł Król, niech żyje król! Joffrey rzeczywiście na stałe zagościł na Żelaznym Tronie, z którego skazał za zdradę Neda Starka. Poczyna sobie beztrosko co rusz wymyślając nowe okrucieństwa i pragnąc więcej władzy. Ale czy to jest właśnie król, na którego cześć tłum wznosi okrzyki "niech żyje!"? W Westeros nie jest bowiem jedynym, który każe się tytułować monarchą. Zarówno Stannis jak i Renly, bracia zmarłego króla Roberta, pragną korony dla siebie, przedstawiając wiele przekonujących argumentów. Na Północy królem okrzyknięto Robba Starka. Poza nimi, za Wąskim Morzem, przebywa Deanerys Targarien, która nie zapomniała o Żelaznym Tronie i wciąż pragnie go odzyskać. To prawdziwe starcie królów. Który z nich wyjdzie z tej potyczki zwycięsko, a który przypłaci rozgrywkę życiem?
W Starciu Królów wracamy do wątków podjętych w poprzedniej części Pieśni Lodu i Ognia. Wracamy do znanych nam bohaterów i śledzimy dalsze ich losy. I chociaż wydaje się nam że ich znamy to trwająca wojna i piętrzące się przed nimi przeszkody sprawiają, ze często podjęte przez nich decyzję są zaskakujące. To cieszy, bo przewidywalna książka szybko by się znudziła. Jednak częstym zarzutem kierowanym pod adresem autora, z którym muszę się zgodzić, jest masowe uśmiercanie postaci, z którymi zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. O dziwo w Starciu Królów nie ginie ich aż tak wielu, ale za to każdego szkoda podwójnie.
Wciąż zadziwiają mnie niektóre nazwy, ale nadaje to urok całemu stworzonemu u na potrzeby sagi światu. Przy okazji czytania drugiej części poznajemy kolejne ziemie Westeros i Wolne Miasta. Również legendy i historię rodów, które są równie ciekawe, jak główny wątek historii. To wszystko podane nam na srebrnej tacy, czyli w znakomitym tłumaczeniu. Starcie Królów zdecydowanie trzyma poziom Gry o Tron. Polecam :)
Ocena: 9/10 (rewelacyjna)
Kiedyś miałam w planie serię, ale jakoś na dzień dzisiejszy odpuściłam sobie. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńJak nie dziś to kiedyś na pewno, bo na prawdę warto :) Ale trzeba mieć czas i najlepiej czytać całość w nie dużych odstępach czasu. Momentami gubiłam wątki z pierwszej części...
UsuńCały czas przymierzam sie do tej sławnej serii tego autora, ale wiecznie brakuje mi czasu. Miejmy nadzieję, ze kiedyś go znajdę.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Czas rzeczywiście jest potrzebny, bo przy dłuższej przerwie połowa wątków może okazać się po prostu zapomniana. Ale książka nie jest aż tak grubą na jaką wygląda ;)
Usuń