czwartek, 25 września 2014

"Bezmyślna" - S. C. Stephens

Seria: Bezmyślna
Tytuł: Bezmyślna
Tytuł oryginalny: Thoughtless
Autor: C. S. Stephens
Ilość stron: 669
Wydawnictwo: Akurat

Zwykle nie czytam takich książek, ale postanowiłam dać szansę Bezmyślnej. Fabuła zapowiadała się nawet ciekawie, a ponadto byłam w nastroju do czytania książek o uczuciach, emocjach i tym wszystkim... A do tego nastrój trzeba mieć. Bez namysłu (prawie jak bohaterka książki) uznałam, że będzie to wymarzona lektura na kilka dłuższych wieczorów. 

Kiera i Denny są nierozłączni. Kiedy chłopak otrzymuje propozycję stażu w firmie na drugim końcu kraju dziewczyna postanawia zrobić wszystko by przeprowadzić się razem z nim. Udaje jej się przekonać rodziców i przenieść na inną uczelnię. Po przyjeździe do Seattle zamieszkują u Kellana, przyjaciela Danny'ego z czasów gimnazjum, frontmana zespołu grającego w barach i pubach. Początkowa niechęć Kiery do Kellana przeistacza się w tolerancję, a później przyjaźń. Gdy Denny zmuszony jest wyjechać na kilka miesięcy do innej filii swojej firmy, a potem zgadza się przyjąć stałą posadę w odległym od Seattle Tuscon Kiera robi kolejną rzecz bez zastanawiania się nad konsekwencjami - zrywa z Dennym i spędza noc z Kellanem. Od tej chwili już nic nie będzie takie jak dawniej.

"Bezmyślna" to na prawdę trafiony tytuł! Kiera od początku aż do końca robi wszystko bez zastanowienia się, dzieła instynktownie i... bezmyślnie. To sprawiło, że nie mogłam, no po prostu nie potrafiłam jej polubić, współczuć jej a już w ogóle stało się dla mnie niemożliwe wczuć się w jej sytuację! Nie przeczę, że często kierujemy się emocjami, mnie też się zdarza, ale nie na taką skalę! Pozostali bohaterowie Bezmyślnej są już nieco bardziej przystępni. Danny i Kellan są raczej sztampowymi przedstawicielami zdrad (a przynajmniej tak zawsze się wydaje). Ten pierwszy spokojny, kochający, czuły i stateczny, ten drugi nieposkromiony, szalony, uwodzicielski i zmienny. Jak to w takich historiach bywa obaj przystojni, ale ten pierwszy po prostu przystojny, a ten drugi aż nieziemsko przystojny. Też działali mi na nerwy, ale mniej. Najbardziej polubiłam postaci wybitnie drugoplanowe. Jenny, kelnerkę, która pracowała z Kierą; Annę, siostrę Kiery i Evana oraz Matta, członków zespołu Kellana. Oni wydawali się... normalni. Myślący. Czasem kierujący się instynktem, ale zawsze rozważający konsekwencje. 

Ostrzał przerwę na krótką chwilę i zaraz po trafionym tytule pochwalę okładkę. "Nie oceniaj książki po okładce" mówili, a ja nie słuchałam sięgając po Bezmyślną (kierowałam się też paroma innymi rzeczami, ale o tym zaraz). Zdarza się... Cóż, książka przynajmniej na półce będzie ładnie wyglądała. Wydanie jest na prawdę śliczne - zdjęcie pełne kolorów, grzbiet w pięknej zielonej barwie z drobnymi zdobieniami. 

Idąc dalej natrafiamy na coś co w powieści jest najważniejsze - fabuła. Bezmyślna ma 669 stron, a to tylko jedna z trzech części serii. Zastanawiałam się przez długi czas jak można napisać tyle o trójkącie miłosnym!? A można... Szczególnie wtedy, gdy przez większość książki dzieje się to samo: wstać rano, wypić kawę, przytulić się do kochanka, przytulić się do chłopaka, pójść na uczelnie, pójść do pracy... i znów od początku. Z małymi urozmaiceniami w stylu "z którym dziś się prześpię?". Niewiarygodne, że przez to przebrnęłam! Czasami można było bez wahania ominąć kilka stron i wciąż być w tym samym miejscu, bo Kiera rozmyślała nad sensem życia albo na przemian odpychała Kellana od siebie a to znów go całowała. Po n-tym opisie dałam sobie spokój z zapoznawaniem się ze szczegółami tych przydługich scen miłosnych (może kogoś to kręci, ale sorry, nie mnie). Dopiero pod koniec dzieje się coś innego, ale... mogło się wydarzyć 200 stron wcześniej i wtedy może bym tak nie narzekała. Z resztą - zdążyłam już się całkiem na wszystkich wkurzyć zanim zaczęli trochę myśleć.

I znów wstawka z plusami, bo wiadomo, że nie wszystko jest tak bardzo złe. To co mówią inne recenzje (które czytałam w trakcie lektury zastanawiając się, czy tylko mnie tak wszystko w tej książce irytuje) jest po części prawdą. Opis z okładki też nie kłamie: historia ta jest "pełna uczuć, emocji i dramatycznych sytuacji". Te fragmenty, w których ładunek emocjonalny jest ogromny są rewelacyjne. Kilka razy łzy pociekły mi po policzkach ze wzruszenia, ze smutku, ze szczęścia. W takich chwilach potrafiłam sobie wyobrazić targające bohaterami wątpliwości, wstrząsające nimi emocje, które musieli tłumić. Ale to zdecydowanie za mało, żeby zatrzeć złe wrażenie monotonii i bezmyślności.

Nie twierdzę, że książka jest zła, ale nie twierdzę też, że jest dobra. To zdecydowanie kwestia gustu i przyzwyczajeń, ale mnie na kolana nie powaliła. Myślę jednak, że spodoba się wszystkim rozmiłowanym w historiach miłosnych i ludziom o zwiększonej tolerancji na nie-myślenie bohaterów literackich. Gdyby wyciąć z książki najlepsze fragmenty i złożyć je w całość wyszłaby całkiem fajna, około 300 stronicowa, bardzo przystępna do czytania powieść. Jeśli komuś zatem nie przeszkadza dodatkowe 300 stron, które można przeczytać pobieżnie to serdecznie polecam :)

Ocena: 5/10 (przeciętna)

Książkę otrzymałam dzięki wydawnictwu MUZA.

2 komentarze:

  1. Przyznam się szczerze, że mnie książka wciągnęła i pochłonęłam ją w trzy dni. Kiera była idiotką i będę tak o niej myśleć, ale właśnie myślę, ze taka miała być. Na tym polega urok tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo prawdopodobne :) Niestety na mnie nie zadziałał... Może kolejna część zrobi na mnie lepsze wrażenie... Wiem przecież czego mogę się spodziewać.

      Usuń

Jeśli udało Ci się znaleźć chwilkę czasu, po to, aby przeczytać powyższy tekst, proszę, znajdź drugą chwilkę, aby wyrazić swoją opinię na jego temat.
Dla mnie ważny jest KAŻDY komentarz, każda informacja o tym, że ktoś tu był, poznał moje myśli. I pozostawił po sobie ślad :)