Tytuł: Pan Wołodyjowski
Autor: Henryk Sienkiewicz
Ilość stron: 560
Wydawnictwo: Składnica Księgarska
Ocena: 8/10
Za mną już ostatnia część Trylogii, a zatem przyszła pora na podsumowanie losów jej bohaterów i moich emocji, których było niemało. Cała gama uczuć dała mi się we znaki podczas lektury Pana Wołodyjowskiego i poprzednich części, dlatego szkoda mi rozstawać się z tymi dziełami Sienkiewicza. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do nich wrócę.
Akcja Pana Wołodyjowskiego toczy się po abdykacji z tronu polskiego króla Jana Kazimierza, za panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego: czasu wojny z Turkami i wielkich zwycięstw hetmana Jana Sobieskiego. Mały Rycerz pragnął ożenić się zaraz po Potopie Szwedzkim, ale sytuacja mu nie sprzyjała. Najpierw musiał zaprowadzić spokój w okolicach wciąż nękanych przez zbójów, a potem jego narzeczona zmarła w podróży z północy na południe Polski. Michał był zrozpaczony, postanowił nawet wstąpić do zakonu. Na szczęście wyciągnął go stamtąd pan Zagłoba, z głową wciąż pełną pomysłów i chętny do działania mimo podeszłego wieku.
Jeszcze długo trwał smutek tego pierwszego rycerza Rzeczypospolitej. Na szczęście nie tak długo, by nie pamiętał co to szczęście. Do Warszawy przyjeżdża jego siostra z dwoma pannami, którymi się opiekowała. Obie były urocze, ale każda z nich na swój sposób: Krzysia dostojna, delikatna i ciemnowłosa, a Basia, zwana przez pana Zagłobę hajduczkiem, roześmiana, odważna, z bląd czupryną. Dużo czasu minęło zanim wszystko między nimi się ułożyło i wyklarowało.
Kilka lat później wybucha wojna z Turkami, w której Pan Wołodyjowski bierze udział. Jest komendantem na jednej z najdalej wysuniętych placówek wojskowych, których zadaniem jest obserwacja granicy i obrona jej przed najeźdźcami. Razem z nim przebywa tam jego żona, którą kocha nad życie. Zdarza się czasem, że porzuca ona zajęcia gospodarskie by wyruszyć z nim na podjazd lub bitwę z tułającymi się po okolicy czambułami tatarskimi.
Oprócz grozy i śmierci wojna przynosi wielką miłość, zazdrość i ambicję. Młody setnik Lipkowski, Azja, zakochuje się w pani Wołodyjowskiej i postanawia zdobyć ją za wszelką cenę. Przychodzi mu zapłacić bardzo wysoko za swoją zuchwałość, ale cierpi przy tym wiele niewinnych osób.
Pan Wołodyjowski to najbardziej wzruszająca z wszystkich trzech części Trylogii. Od pierwszych stron bohaterami targają najróżniejsze emocje, które udzielają się również czytelnikowi. Sienkiewicz znów zachwyca nas pięknem języka polskiego opisując i wkładając postaciom w usta słowa mądre i zabawne. W tej książce mamy zdecydowanie mniej bitew i wojennego życia niż w poprzednich, za to króluje tu magia miłości i zawiłość ludzkich dusz. Poznajemy nowych bohaterów, a niektórych spotykamy ponownie. Przyjdzie nam również pożegnać się i to kilkakrotnie. Jednak jedno z pożegnań wywoła w nas potoki łez:
"Dlaboga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? ...
Na prawdę polecam :)
Książka przeczytana w ramach wyzwania:
Książka raczej nie dla mnie, ale z drugiej strony... nigdy nic nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńWstyd, bo nie czytałam :P Ale doceniam Sienkiewicza i jego twórczość, choć czasy szkolne skutecznie mi obrzydziły jego niektóre dzieła :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę przeczytałam mając około 15 lat i wtedy średnio mi się podobała. Koniecznie będę musiała ponownie ją przeczytać. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuń