Na samym początku chciałam tylko powiedzieć, że dzisiejszy dzień minął mi bardzo ciekawie. Wybrałam się na film oraz do księgarni. Thor pozytywnie mnie zaskoczył, a w księgarni Matras wybrałam dla siebie książkę. Z braku czasu - tylko jedną, jednak mam nadzieję, że wrócę tam jutro i wyszukam coś jeszcze. Poza tym szukam obecnie książki na urodziny dla rodziców.Ma ktoś może jakiś ciekawy pomysł? Może jakieś powieści autorstwa K. Folleta lub R. Ludluma? Ewentualnie coś z tej półki.
Gatunek: Fantasy, PrzygodowyReżyseria: Kenneth Branagh
Scenariusz: Ashley Miller, Zack Stentz, Don Payne
Rok produkcji: 2011
Produkcja: USA
Thor to opowieść oparta częściowo na mitologii Skandynawskiej. Thor, syn Odyna, ma zostać następcą tronu Asgardu. Jednak w czasie jego koronacji do zamku wdzierają się nieprzyjaciele i przerywają uroczystość. Thor, wbrew zakazowi ojca, wyrusza do ich świata z zamiarem odegrania się. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem i Odyn musi przybyć by ratować swych niepokornych poddanych. Thor zostaje wygnany przez swego ojca na Ziemię, by nauczyć się pokory. Zostaje pozbawiony swych boskich atrybutów, a Mjollnir, młot, którym walczył, zostaje zrzucony wraz z nim, by Thor mógł przywrócić swoje siły, gdy nauczy się posłuszeństwa.
Pójście do kina na ten film było impulsem. Obudziłam się rano, a około południa mojej siostrze przyszło do głowy żeby pójść do kina. Nie namyślając się długo przejrzałyśmy repertuar i wybrałyśmy Thora. Nie miałam żadnych oczekiwań co do filmu, więc przyznam, że miło mnie zaskoczył. Był naprawdę dobrym sposobem na odpoczynek w sobotnie popołudnie. Efekty 3D nie były może oszołamiające, ale sprawiały, że film był bardziej realny, a Asgard - bliższy.
Pomysł z zaadaptowaniem legend Skandynawskich bardzo mi się spodobał. Nadał filmowi naprawdę świetny klimat. Science-fiction obsadzone częściowo w sceneriach pałacowych i poza światowych jest moim ulubionym. Przepadam za filmami i książkami, w których do czynienia mamy z królami, magami czy bogami. Grafika komputerowa zrobiła swoje i właśnie dlatego przyjemnie oglądało się Asgard z jego wszystkimi przedziwnymi budowlami. Fabuła filmu jest ciekawa i wciągająca, ale również lekka i przyjemna. Nie trzeba skupiać się za zbytnio.
Jedyne co mogę uznać za niezbyt przemyślane to zachowanie głównego bohatera po wygnaniu na Ziemię. Gdyby człowiek nagle znalazł się na innej planecie wszystko by go dziwiło. Byłby oszołomiony i ciekawy lub przestraszony. Jednak Thor prawie od razu odnalazł się w sytuacji. Nie dziwiły go ani samochody, ani inne przyrządy elektroniczne itp. Inna sprawa, że był bogiem, ale z innego świata, więc i tak powinien się chociaż interesować. Jedynym zaznaczeniem jego odmiennego pochodzenia było używanie staromodnych zwrotów np.: Potrzebuję strawę! lub zachowania takie ja tłuczenie kubka po wypiciu napoju.
Poza tym film miał znakomitą obsadę: Natalie Portman i Anthony Hopkins oraz wspaniale obsadzony w roli Thora - Chris Hemsworth. Ich postacie są naprawdę doskonałe. Miło byłoby zobaczyć ich w następnej części. Trzeba powiedzieć, że historia Thora nie zakończyła się definitywnie. Filmowcy, moim zdaniem, zostawili sobie furtkę do kontynuacji, jeśli film zyska popularność i sporo zarobi. Nie miałabym chyba nic przeciwko, bo chętnie jeszcze raz zobaczyłabym Natalie Portman w roli astro-fizyka czy Chrisa Hemswortha jako Thora, boga piorunów. Jeśli jednak kontynuacji nie będzie sami możemy dopowiedzieć sobie zakończenie.
Czy mogę uznać to za jedno-książkowy stosik? Chyba tak. Stephane Jougla - Portret Nieobecnej: Marie poznajemy przy pracy, kiedy sama otwiera sobie drzwi do mieszkania, które ma obejrzeć i zinwentaryzować jako agentka biura nieruchomości. Właścicielką tego mieszkania przeznaczonego do sprzedaży jest pewna sławna osoba, która, mamy wrażenie, właśnie wyszła, jakby w pośpiechu, albo tylko na chwilę. Na stole jest niedokończona kolacja, w sypialni rozesłane łóżko, w powietrzu unosi się jeszcze woń perfum właścicielki. Marie zaczyna wprawdzie swoją pracę, ale szybko porzuca wymierzanie pomieszczeń i delektuje się pozostawionym posiłkiem, by następnie zdrzemnąć się w łóżku właścicielki. Budzi się trochę zawstydzona i spanikowana, ktoś przecież może przyłapać ją na oczywistym uchybieniu zawodowym. Zamiast ubrać się i wyjść Marie zadomawia się w nieswoim mieszkaniu na dobre. Odbiera telefony, wychodzi po zakupy, oswaja nie tylko nową przestrzeń, ale i kota właścicielki. Dowiaduje się, że posiadaczka tego lokum ma na imię Madeleine i jest znaną aktorką. Nadchodzi wreszcie nieunikniony moment spotkania z rodziną, narzeczonym i przyjaciółmi tajemniczej aktorki. Marie jest przerażona i pewna, że zostanie przez nich zdemaskowana, ale nie dochodzi do tego. Wszyscy biorą ją za Madeleine. Dlaczego?!
Mam nadzieję, ze jak najszybciej zajmę się lekturą tej książki. Tylko dokończę Próbę Krwi...
Sama ostatnio zastanawiałam się nad zakupem Portretu nieobecnej, poczekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam