Tytuł: Zamieć
Tytuł oryginalny: Whiteout
Autor: Ken Follet
Tłumaczenie: Jacek Manicki
Ilość stron: 446
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 7/10
Na prawdę niezła powieść sensacyjno-kryminalna. Tak określiłabym jej gatunek. Fabuła trochę znajoma, ale bohaterowie, tło akcji i jej przebieg zaskoczyły mnie na plus. I to ogromny. Jest to dopiero druga książka Kena Folletta jaką miałam możliwość przeczytać, ale zapowiada się na dłuższą znajomość z tym autorem i jego dziełami.
Śmiertelny wirus wydostaje się z laboratorium. Po raz pierwszy i po raz drugi nie przypadkowo, ale w jakimś konkretnym, nikomu nie znanym celu. Oba te zdarzenia zostają natychmiast wykryte przez Toni Gallo, szefową ochrony instytutu, w którym prowadzone są nad nimi badania. Co wspólnego mają ze sobą te dwa zdarzenia oraz jak wpłyną one na święta Bożego Narodzenia, które już niebawem. Tymczasem nad okolicą nieoczekiwanie pojawia się zamieć, która uniemożliwia ucieczkę złodziejom wirusa Madoby-2 oraz pomoc Stanleyowi, właścicielowi Instytutu, oraz jego rodzinie.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Ja jednak rozwlekałam lekturę w nieskończoność z powodu braku czasu i czytałam ją jeżdżąc środkami komunikacji miejskiej. Co prawda ostatnio spędzam w tramwajach dużo czasu, więc Zamieć przeczytałam w miarę szybko.
Recenzja krótka, bo i czasu na wszystko ostatnio bardzo mało, ale obiecuję, że jak tylko znajdę go więcej to zacznę systematyczniej uzupełniać wszystko co się da :)) Wszystkim gorąco polecam tą książkę i składam spóźnione życzenia Wszystkiego co Najlepsze z okazji Dnia Kobiet :DD
Krótko i na temat. Z chęcią przeczytam:))
OdpowiedzUsuńLubię Folleta. Jego książki są naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuń