niedziela, 28 października 2012

Robert Ludlum - "Klątwa Prometeusza"

Tytuł: Klątwa Prometeusza
Tytuł oryginalny: The Prometeus Deception
Autor: Robert Ludlum
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Ilość stron: 518
Wydawnictwo: Albatros
Ocena: 5/10 przeciętna

Klątwa Prometeusza to powieść pełna intrygi i sensacji. Jest tu mnóstwo zwrotów akcji, tajemnic, niedopowiedzeń i domysłów, czyli wszystko to, co powieść sensacyjna powinna zawierać. Problem w tym, że miała w sobie tylko to. Nic nowego, świeżego, niczym mnie nie zaskoczyła. Długo zastanawiałam się nad oceną i w końcu postawiłam na "przeciętną". Nie oznacza to, że powieść jest kiepska, tego nie powiedziałam. Po prostu, jak na Ludluma, jest to dość schematyczna i oklepana już fabuła. Czyli przeciętna. Może gdyby była to pierwsza książka tego autora, z którą miałabym do czynienia, oceniłabym ją w inny sposób, ale, na szczęście lub nieszczęście, miałam okazję spotkać się wcześniej z twórczością tego Pana i uważam poprzednie spotkania za na prawdę udane, ale to ostatnie już nieco mniej.

Pytanie, które sobie zadajemy już na początku książki zapisane jest na okładce: czy amerykańską agencję wywiadowczą mogli założyć Rosjanie?

Nick Bryson jest agentem Dyrektoriatu, tajnej organizacji wywiadowczej działającej na terenie całego świata. Po powrocie z kolejnej już misji okazuje się, że żona go opuściła, nie zdradzając powodu, a on sam zostaje zwolniony, otrzymuje nową tożsamość i nowe życie jako wykładowca akademicki. Nick jest załamany, popada w depresję, a kiedy już udaje mu się otrząsnąć znów zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, których nie potrafi zrozumieć. Pewnego dnia odwiedza go zastępca dyrektora CIA i przedstawia mu niezbite dowody na to, że Dyrektoriat, kryjąc się za fasadą tajnej agencji wywiadowczej był tak na prawdę ugrupowaniem terrorystycznym. Dręczony poczuciem winy Nick postanawia zrehabilitować się i pomóc w odnalezieniu jego byłych chlebodawców. Rusza w pogoń za przeszłością i coraz bardziej zaplątuje się w sieć kłamstw i układów. Wkrótce dochodzi do serii zamachów terrorystycznych, za które ktoś chce zrzucić winę na niego. Co jest prawdą, a co kłamstwem? Kto mówił prawdę? Czym jest Dyrektoriat? Kto chce obarczyć odpowiedzialnością Nick'a? Co stało się z Eleną - żoną Brysona? To tylko niektóre pytania, które nasuwają się na myśl podczas czytania.

Język w tej powieści, jak we wszystkich dziełach Ludluma, jest prosty i zrozumiały. Czasami wpadnie jakiś fachowy zwrot, ale łatwo można go rozpracować. Postaci są fascynujące, tajemnicze i na prawdę dopracowane. Akcja również nie jest monotonna, chociaż, jak już wspomniałam, dla czytelników zaznajomionych z książkami Ludluma, fabula może wydać się oklepana i schematyczna.

Polecam : )

1 komentarz:

  1. No znajdę tę drugą chwilkę :) Trafiłem tutaj przypadkiem z panelu bocznego któregoś z blogów zachęcony nazwiskiem autora książki.
    Fabuła faktycznie wydaje się oklepana ale nawet oklepany materiał może okazać się naprawdę zacny więc powiedzmy, że jestem zainteresowany tą pozycją. A do do wpisu, fajnie zgrabnie opisane. I co chyba najważniejsze - zainteresowałaś mnie :) Zapraszam na mój blog do poczytania o filmach z przymrużeniem oka ;)
    Pozdrawiam, Dwayne.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli udało Ci się znaleźć chwilkę czasu, po to, aby przeczytać powyższy tekst, proszę, znajdź drugą chwilkę, aby wyrazić swoją opinię na jego temat.
Dla mnie ważny jest KAŻDY komentarz, każda informacja o tym, że ktoś tu był, poznał moje myśli. I pozostawił po sobie ślad :)