sobota, 9 października 2021

"Gdybym miała twoją twarz" - Frances Cha

Jak duże znaczenie w życiu odgrywa wygląd? To pytanie, na które każdy z nas na pewno chociaż raz szukał odpowiedzi. "Czy wyglądam dziś wystarczająco dobrze?" "Czy jestem piękna?" Ale czy w ogóle można być pięknym tak obiektywnie? Co trzeba zrobić żeby wpisać się w kanony piękna? Myśląc w kategoriach europejskich trudno mi opisać jeden wzór według którego można scharakteryzować piękną kobietę. Blondynki i brunetki. Z włosami prostymi i kręconymi. Z nosem prostym i zadartym. Z ustami mniejszymi i większymi. Z oczami czekoladowymi i niebieskimi. W kształcie migdała albo okrągłe. Twarz owalna lub trójkątna... Coraz więcej mówi się też o ciało pozytywności, o akceptowaniu swojego wyglądu. Idąc tym nurtem coraz trudniej opisać europejski albo po prostu polski kanon piękna. I dobrze. Co oczywiście nie znaczy, że subiektywnie nie wrzucamy ludzi do worka "tych ładnych" i "tych niekoniecznie".

Jednak nie wszędzie sytuacja wygląda tak samo. W Korei, którą przedstawia nam Frances Cha, wciąż bardzo jasno określony jest kanon kobiecego piękna, a bycie pięknym jest istotne w wielu dziedzinach życia. Z drugiej strony, samo piękno nie wystarczy jeśli nie ma się odpowiednich koneksji lub statusu społecznego. A żeby móc nie przejmować się swoim wyglądem trzeba być uprzywilejowanym. Idąc dalej, bycie zamożnym i "dobrze ustawionym" też nie gwarantuje szczęścia. O tym właśnie jest "Gdybym miała twoja twarz". To historia opowiedziana z perspektywy kilku kobiet, z których każda boryka się z problemami dnia codziennego. To historia każdej z tych kobiet. To historia ich ambicji, ich możliwości i ich porażek. To też obraz Koreańskiego społeczeństwa. Ara, Kyuri, Miho, Sujin i Wonna mieszkają w Seulu, ale tam się nie urodziły. Jedno jest pewne, łączy je to, że są sąsiadkami i żadna nie z nich nie może powiedzieć, że jest z "dobrego domu". Czytając "Gdybym miała twoja twarz" można przeżyć cała gamę emocji - od współczucia, przez wzgardę aż po radość. 

Nie wiem czy odbiór tej lektury jest łatwy, jeśli jest to pierwsze zetknięcie z kulturą Korei. Dla mnie było to kolejne spojrzenie na ten kraj, tym razem z perspektywy literackiej. Składając w głowie wszystko to co udało mi się o Korei obejrzeć, przeczytać i posłuchać, próbuję zrozumieć dlaczego bohaterki powieści podejmowały takie a nie inne decyzje. Próbuję sobie wyobrazić jakie inne możliwości miały. I jest to trudne. "Gdybym miała twoją twarz" opowiada o biedzie, porzuceniu, wpływie dzieciństwa na dorosłe życie, zarabianiu ciałem i godzeniu macierzyństwa z pracą. Opowiada też o przepięknej kobiecej przyjaźni. Takiej prawdziwej, z kłótniami i zazdrością, ale szczerej. Czyta się lekko, mimo powagi poruszanych tematów. Można powiedzieć, że zanurzamy się w świecie, który opisują nam bohaterki.

Niech na koniec na korzyść lektury przemówi też fakt, że wzruszam się ilekroć myślę o historiach, które dzięki Frances Cha mogłam poznać w książce "Gdybym miała twoją twarz".

Tytuł: Gdybym miała twoją twarz
Tytuł oryginalny: If I had your face
Autor: Frances Cha
Wydawnictwo: MOVA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli udało Ci się znaleźć chwilkę czasu, po to, aby przeczytać powyższy tekst, proszę, znajdź drugą chwilkę, aby wyrazić swoją opinię na jego temat.
Dla mnie ważny jest KAŻDY komentarz, każda informacja o tym, że ktoś tu był, poznał moje myśli. I pozostawił po sobie ślad :)