Tytuł oryginalny: Life and Times of Michael K.
Autor: John Maxwell Coetzee
Tłumaczenie: Magdalena Konikowska
Rok wydania powieści: 1983
Ilość stron: 213
Coetze napisał świetną książkę o trudzie życia człowieka wolnego, jako jednostki, podczas wojny. Opowiedział nam historię Życia i czasów Michaela K., który po wybuchu wojny w Południowej Afryce postanowił wyjechać z Matką na wieś, na której spędziła dzieciństwo. Kieruję się chęcią uwolnienia od miejskiego zgiełku i również troską o zdrowie Matki, bowiem rozpoczęcie wojny zbiegło się w czasie z jej chorobą. Michael nie jest zbyt bystry, ale za to zaradny. Pieniądze, które otrzymał z wypłaty za pracę w Ogrodzie odkłada na wyjazd do Prince Albert. Jednak aby opuścić Przylądek nie wystarczy jedynie bilet z miejscówką - trzeba jeszcze mieć przepustki. Na te trzeba czekać długo, a może nawet wtedy nie zostaną przesłane. Michael szybko się o tym przekonuje i postanawia wywieść Matkę z Kapsztadu na własną rękę. Pakuje ją na zbudowany dla niej wózek, zabiera walizkę i rusza w drogę. Jednak podczas podróży czeka ich mnóstwo trudności - muszą spać na zimnej ziemi, chować się, gdy przejeżdża konwój wojskowy... Matka K. szybko się męczy i zaczyna chorować jeszcze bardziej. Michael zabiera ją do szpitala, gdzie umiera.
W tym momencie życie Michaela zmienia się. Nie planuje on jednak powrotu do miasta lecz kieruje się dalej do farmy ze wspomnień Matki. Porzuca wózek i walizkę - trzyma przy sobie jedynie portmonetkę i gruby, czarny płaszcz dla ochrony przed zimnem. Udaje mu się odnaleźć farmę i tym czasowy spokój. Jednak bieg wypadków zmusza go do pozostawienia dogodnego schronienia i ucieczki w góry. Michael zaczyna żyć wyłącznie z plonów Ziemi. Nie oczekuje niczego od ludzi, a nawet od nich ucieka...
Wielkim plusem tej książki jest tempo akcji. Coetzee nadał wypadkom dość szybki bieg, ale dzięki temu cały czas coś się działo. Opowieść pochłaniała mnie z minuty na minutę. Dodatkowo przemyślenia i rozważania Michaela, dość błahe i proste, pozwalały zagłębić się w jego tok myślenia i zrozumieć jego poczynania. Czasem zupełnie niezrozumiałe dla przypadkowego, nieznającego poglądów K., człowieka. Kolejną dobrą stroną książki są jej bohaterowie. Nie są bezbarwni i nierzeczywiści - wręcz przeciwnie. Takich Michaelów jest na świecie wielu, ale nikt ich nie rozumie, a może po prostu nie dają się zrozumieć? Prości, niezbyt inteligentni, ale zaradni i pewni swoich przekonań. Wszystkie wątki zostały ze sobą zgrabnie połączone, nie było w książce żadnych zdarzeń wyrwanych z kontekstu "kilka lat później". Dodatkowo część opowieści snuta jest przez lekarza, człowieka, który opiekował się Michaelem przez jakiś czas. Dopiero podczas jego narracji wypływały na wierzch upór i niezrozumiałe zachowanie K. Poza tym jestem szczęśliwa, dlatego że mimo wydarzeń w tle (wojny w Południowej Afryce) nie było nawiązań do walk czy ataków. Oczywiście, gdyby nie wojna, historia K. wyglądałaby zupełnie inaczej. Miała ona bardzo duży wpływ na jego życie, jednak nie dotknęła go w taki sposób, jak większość żołnierzy.
Książka jest świetna. Autor również (inaczej nie otrzymałby Nagrody Nobla w dziedzinie literatury : )). Nie opowiada o nieważnych problemach, ale o życiu i o jego trudnościach. O ludziach, którzy rozumieją wolność inaczej niż większość z nas. Polecam gorąco.
Coetze napisał świetną książkę o trudzie życia człowieka wolnego, jako jednostki, podczas wojny. Opowiedział nam historię Życia i czasów Michaela K., który po wybuchu wojny w Południowej Afryce postanowił wyjechać z Matką na wieś, na której spędziła dzieciństwo. Kieruję się chęcią uwolnienia od miejskiego zgiełku i również troską o zdrowie Matki, bowiem rozpoczęcie wojny zbiegło się w czasie z jej chorobą. Michael nie jest zbyt bystry, ale za to zaradny. Pieniądze, które otrzymał z wypłaty za pracę w Ogrodzie odkłada na wyjazd do Prince Albert. Jednak aby opuścić Przylądek nie wystarczy jedynie bilet z miejscówką - trzeba jeszcze mieć przepustki. Na te trzeba czekać długo, a może nawet wtedy nie zostaną przesłane. Michael szybko się o tym przekonuje i postanawia wywieść Matkę z Kapsztadu na własną rękę. Pakuje ją na zbudowany dla niej wózek, zabiera walizkę i rusza w drogę. Jednak podczas podróży czeka ich mnóstwo trudności - muszą spać na zimnej ziemi, chować się, gdy przejeżdża konwój wojskowy... Matka K. szybko się męczy i zaczyna chorować jeszcze bardziej. Michael zabiera ją do szpitala, gdzie umiera.
W tym momencie życie Michaela zmienia się. Nie planuje on jednak powrotu do miasta lecz kieruje się dalej do farmy ze wspomnień Matki. Porzuca wózek i walizkę - trzyma przy sobie jedynie portmonetkę i gruby, czarny płaszcz dla ochrony przed zimnem. Udaje mu się odnaleźć farmę i tym czasowy spokój. Jednak bieg wypadków zmusza go do pozostawienia dogodnego schronienia i ucieczki w góry. Michael zaczyna żyć wyłącznie z plonów Ziemi. Nie oczekuje niczego od ludzi, a nawet od nich ucieka...
Wielkim plusem tej książki jest tempo akcji. Coetzee nadał wypadkom dość szybki bieg, ale dzięki temu cały czas coś się działo. Opowieść pochłaniała mnie z minuty na minutę. Dodatkowo przemyślenia i rozważania Michaela, dość błahe i proste, pozwalały zagłębić się w jego tok myślenia i zrozumieć jego poczynania. Czasem zupełnie niezrozumiałe dla przypadkowego, nieznającego poglądów K., człowieka. Kolejną dobrą stroną książki są jej bohaterowie. Nie są bezbarwni i nierzeczywiści - wręcz przeciwnie. Takich Michaelów jest na świecie wielu, ale nikt ich nie rozumie, a może po prostu nie dają się zrozumieć? Prości, niezbyt inteligentni, ale zaradni i pewni swoich przekonań. Wszystkie wątki zostały ze sobą zgrabnie połączone, nie było w książce żadnych zdarzeń wyrwanych z kontekstu "kilka lat później". Dodatkowo część opowieści snuta jest przez lekarza, człowieka, który opiekował się Michaelem przez jakiś czas. Dopiero podczas jego narracji wypływały na wierzch upór i niezrozumiałe zachowanie K. Poza tym jestem szczęśliwa, dlatego że mimo wydarzeń w tle (wojny w Południowej Afryce) nie było nawiązań do walk czy ataków. Oczywiście, gdyby nie wojna, historia K. wyglądałaby zupełnie inaczej. Miała ona bardzo duży wpływ na jego życie, jednak nie dotknęła go w taki sposób, jak większość żołnierzy.
Książka jest świetna. Autor również (inaczej nie otrzymałby Nagrody Nobla w dziedzinie literatury : )). Nie opowiada o nieważnych problemach, ale o życiu i o jego trudnościach. O ludziach, którzy rozumieją wolność inaczej niż większość z nas. Polecam gorąco.